Mobilizacja Putin zdaje się nie iść zgodnie z planem. Część Rosjan w obawie o powołanie do wojska opuściło swój kraj, szukając schronienia w państwach europejskich. Czyżby brak chętnych do walki na Ukrainie było powodem serii kuriozalnych wpadek Kremla? Przykładem jest chociażby mobilizowanie osób, które fizycznie zaginęły na wojnie...
Nowaja Gazieta.Jewropa poinformowała, że pod koniec października wojskowa komenda uzupełnień dzielnicy Frunzeńskiej w Petersburgu wysłała wezwanie do wojska Michaiłowi T., który odbywał służbę wojskową jako kucharz na krążowniku Moskwa - okręcie, który został zatopiony w kwietniu przez armię ukraińską. Rodzina Michaiła nie ma żadnej informacji na temat jego losów od momentu zatopienia flagowego krążownika rosyjskiej Floty Czarnomorskiej.
Zobacz też: Zboże z Ukrainy miało płynąć w świat. Kreml ma jednak nieco inne plany
Natomiast w Nowouralsku w położonym na styku Europie i Azji obwodzie swierdłowskim na „specjalną operację wojskową” powołanie dostał deputowany do miejscowej rady miejskiej, który w lokalnych wyborach zdobył większą liczbę głosów niż konkurujący z nim komendant wojskowy. Komendant nie mógł pogodzić się z tym faktem i powołał 46-letniego przeciwnika do wojska, podaje portal Nexta, powołując się na lokalne media rosyjskie.
Putin wydał 21 września br. dekret o mobilizacji na wojnę z Ukrainą, zgodnie z którym pod broń miało zostać powołanych około 300 tys. rezerwistów. Obecnie władze rosyjskie twierdzą, że mobilizacja już się zakończyła, jednak nie towarzyszy temu oficjalny dekret o jej zakończeniu. Padają też sprzeczne dane o liczbie zmobilizowanych, którzy już trafili na front. Putin powiedział 4 listopada, że jest ich 49 tysięcy. Minister obrony Siergiej Szojgu podał wcześniej liczbę 87 tysięcy.
Polecamy również: Grabią miasta, wywożą ludzi. Tak działają żołdacy Putina na Ukrainie
W ramach mobilizacji wezwania do odbycia służby wojskowej, a de facto na front otrzymują osoby niepełnosprawne lub będące w wieku uniemożliwiającym jakąkolwiek służbę. Powołania są także doręczane na adresy nieżyjących już osób.