Białoruskie media informują, że mimo pozornej zgodności, prezydenci Rosji i Białorusi na spotkaniu w Moskwie nie osiągnęli porozumienia w kwestii rozliczeń za ropę. Rozmowy Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenki trwały około czterech godzin.
Białoruś domaga się od Rosji rekompensat za wprowadzenie tzw. manewru podatkowego. Polega on na stopniowym zastępowaniu ceł eksportowych na ropę i paliwa – podatkiem od kopalin. Wprowadzenie w Rosji nowych rozwiązań podatkowych sprawi, że Białoruś straci cła eksportowane za paliwa wyprodukowane z rosyjskiego surowca, które trafiają do jej budżetu. Białoruskie władze oceniają, że może to kosztować budżet kraju nawet 315 mln dol. rocznie. Białorusini chcą również obniżenia ceny na rosyjski gaz, tak by osiągnęła poziom panujący na rosyjskim rynku.
Rosjanie tymczasem najpierw ignorowali białoruskie postulaty. Potem białoruskie władze usłyszały z ust premiera Miedwiediewa sugestię, że powinny w zamian z ulgi pogłębić integrację z Rosją – de facto pozbawiając się suwerenności.
Prezydent Aleksander Łukaszenka pojechał do Moskwy po to, by w rozmowach z Władimirem Putinem osiągnąć porozumienie w kwestii kompensacji Białorusi strat wynikających z wprowadzenia przez Rosję tak zwanego manewru podatkowego.
Po zakończeniu długich rozmów rosyjski wicepremier Anton Siłuanow zakomunikował, że postanowiono powołać "grupę roboczą", która będzie przygotowywać propozycje do dalszej integracji Białorusi i Rosji i rozwiązywaniu tych bieżących problemów, które niepokoją rządy obu krajów.