Przez lockdown byli zamknięci na „randkach w ciemno". Jedna z par planuje ślub
Co najmniej dwie pary w Chinach utknęły na "randkach w ciemno", ponieważ znienacka wprowadzono lockdown. Po 20 dniach przymusowej izolacji tylko we dwójkę, jedna z nich planuje zaręczyny.
Kanał informacyjny Jimu Xinwen poinformował, że Zhao Xiaoqing pojechała do innego miasta, aby spotkać się z widzianym wcześniej tylko raz Zhao Feiem w jego mieszkaniu. Z powodu wprowadzonego lockdownu nie mogła już stamtąd wrócić
W trakcie zamknięcia w mieszkaniu, okazało się, że są do siebie podobni i mają wiele wspólnych zainteresowań.
- To nieoczekiwane przeżycie przyniosło im szczęśliwą miłość i planują zaręczyć się, gdy wyjdą z lockdownu - przekazał Jimu Xinwen, cytując wypowiedź Zhao, która zaznaczyła, że pomysł poparli również ich rodzice.
Nie wszystkie randki skończyły się miłością
Kobieta z Kantonu wyznała, że rodzice zaaranżowali dla niej randki z dziesięcioma mężczyznami i pewnego razu odwiedziła mieszkanie nieznajomego mężczyzny w mieście Zhengzhou.
- Piąty z nich chciał się pochwalić swoimi umiejętnościami kulinarnymi i zaprosił mnie do siebie na kolację (…) Gdy przyleciałam do Zhengzhou, pojawiło się ognisko COVID-19, jego osiedle zostało objęte lockdownem i nie mogłam wyjść - przekazała kobieta w mediach społecznościowych.
Mimo że chłopak się starał, gotował dla niej i sprzątał mieszkanie, to nie przypadł do gustu kobiety.
- Pomijając fakt, że milczy jak drewniany manekin, wszystko inne jest w porządku. Chociaż gotowane przez niego jedzenie jest średnie, jest skłonny gotować, co moim zdaniem jest świetne - napisała Wang, dodając, że szuka bardziej rozmownego partnera.
Polecamy Sejm. Wybór Marszałka
Wiadomości
Prawica z wyraźną przewagą. Najnowszy sondaż pokazuje zmianę układu sił na polskiej scenie politycznej
Fundacja Myśli Demokratycznej zrywa współpracę z Rudzińskim po ujawnieniu przez WP afery hejterskiej
Najnowsze
PILNE: Samolot LOT-u zjechał z pasa w Wilnie. 67 osób na pokładzie
Rakiety, systemy obrony powietrznej i satelity. Szwedzi rozumieją zagrożenie ze strony Rosji
Śliwka alarmuje: 400 mln zł z budżetu MSZ ma trafić na Ukrainę, a nie do polskiej dyplomacji