Część mieszkających w Paryżu kobiet wzięła udział w proteście skierowanym przeciwko napaściom seksualnym, jakie mają miejsce na kobiety w rejonach miasta zamieszkałych z reguły przez ludność napływową i istnieniu tzw. "no-go zones". „Jest dużo agresji i widać walczących na ulicach mężczyzn. Kobiety nie czują się tutaj bezpiecznie” - mówi jedna z demonstrantek.
Zdaniem demonstrantek, szczególnie niebezpiecznym rejonem jest La Chapelle, położone między 18. a 10. dzielnicą Paryża, w północnej części miasta. Według protestujących, kobiety boją się tam samotnie wychodzić na ulice w obawie, by nie stać się ofiarą „napastowania seksualnego lub czegoś jeszcze gorszego”.
Jak pisze portal thelocal.fr, ulice w tym rejonie często pełne są młodych mężczyzn pochodzenia afrykańskiego lub arabskiego. Okoliczni mieszkańcy, którzy wyszli w akcie protestu na ulice, nie chcą, by w Paryżu istniały strefy, do których z takich czy innych względów nie ma wstępu. Na narastający problem molestowania seksualnego kobiet w pobliżu stacji metra La Chapelle i ulicy Rue Pajol zwraca uwagę grupa SOS La Chapelle, która jest inicjatorem protestu oraz petycji do władz miasta.
- Problem ten w okolicy jest bardzo prawdziwy. Jest dużo agresji i widać walczących na ulicach mężczyzn. Kobiety nie czują się tutaj bezpiecznie – mówi w rozmowie z portalem Clare Rougy, jedna z protestujących kobiet.
Petycja, którą do władz Paryża wystosowało SOS La Chapelle, ma na celu zwrócenie uwagi na sytuację w rejonie wspomnianych ulic i wyraża nadzieję na podjęcie przez władze miasta stosownych kroków mających na celu zapewnienie bezpieczeństwa. Mer Paryża, Anne Hidalgo, powiedziała, że „nie będzie tolerować obszarów będących siedliskiem czynów dyskryminujących kobiety”.
Pod petycją SOS La Chapelle podpisało się dotychczas ok. 20 tys. osób.
Najnowsze
Republika zdominowała konkurencję w Święto Niepodległości - rekordowa oglądalność i wyświetlenia w Internecie