W drugiej części programu "W Punkt" na antenie TV Republika gościem redaktora Tomasza Sakiewicza był prof. Grzegorz Gierelak, szef Wojskowego Instytutu Medycznego. Rozmowa dotyczyła sytuacji epidemiologicznej w Polsce.
Prowadzący zapytał na początek, dlaczego koronawirus uderzył obecnie z taką siłą.
– Są dwa czynniki, które mogą odgrywać tu rolę. Nastąpiło na pewno znaczne poluzowanie zachowań. Dystans, ograniczenie migracji i inne obostrzenia były bardzo rygorystycznie przestrzegane przez społeczeństwo w marcu i kwietniu. W obecnym terminie, zwłaszcza po okresie wakacyjnym, doszło do znaczącego rozluźnienia tych zachowań i jest tego efekt - wskazał prof. Gierelak.
– Jest również inny element, który możemy brać pod uwagę: nie mamy tych badań jednoznacznie dla terytorium Polski, ale mamy badania brytyjskie. Brytyjczycy badali genetycznie wirusa i okazało się, że mutacje, które nastąpiły w ostatnim czasie spowodowały, że wirus zmniejszył swoją zjadliwość dla organizmu, więc przebieg kliniczny jest łagodniejszy, natomiast zwiększył zakaźność - dodał.
– Czy ten czynnik również ma miejsce w Polsce? Trudno obiektywnie to rozstrzygnąć. Nie ulega jednak wątpliwości, że na pewno kwestie dotyczące zachowań, utrzymywania dystansu, są czynnikiem decydującym o transmisji wirusa i przyroście osób zakażonych - podkreślił szef WIM.
Redaktor Sakiewicz zwrócił również uwagę na częste występowanie zakażeń COVID-19 u osób publicznych, m.in. polityków. Koronawirusa zdiagnozowano w zeszłym tygodniu u prezydenta USA, Donalda Trumpa. W Polsce chorowali m.in. posłowie, senatorowie, ostatnio - przyszły minister edukacji i nauki.
-Czy osoby ze „świecznika” są bardziej narażone, czy bardziej badane? - pytał prowadzący.
– Czy są bardziej badane, to te osoby same powinny sobie odpowiedzieć. Jak wynika z moich obserwacji, raczej nie są. W tym przypadku mamy do czynienia z dużą aktywnością społeczną, a być może nie do końca dochowaną dbałością w kwestii utrzymania dystansu. Przy dużej liczbie spotkań to ryzyko niewspółmiernie wzrasta i raczej tutaj bym upatrywał przyczyny częstszego notowania wystąpień zakażenia u osób publicznych - odpowiedział prof. Gierelak.