Prezydent USA Donald Trump zadeklarował, że chce zakończyć kryzys migracyjny na granicy z Meksykiem. Odniósł się w ten sposób do głosów krytycznych pod adresem stosowanej przez Biały Dom zasady "zero tolerancji" dla nielegalnych imigrantów, której jednym ze skutków jest oddzielanie dzieci od rodziców.
Trump oświadczył, że chce walczyć z – jak mówi – "wykorzystywaniem dzieci przez przemytników". Podkreślił, że wykorzystują oni luki w prawie i znajdują nielegalne sposoby dostania się do USA, narażając dzieci na niebezpieczną podróż. – Oni przybywają z Meksyku, a Meksyk nic robi, aby wspólnie z nami to powstrzymać – podkreślił.
Osobom schwytanym na nielegalnym przekroczeniu granicy stawiane są zarzuty kryminalne, co skutkuje ich aresztowaniem. Zgodnie z prawem dzieci nie można umieszczać w zakładach karnych. Są one odseparowywane od rodziców i umieszczane w specjalnych ośrodkach. Od wprowadzenia w kwietniu zasady „zero tolerancji” rodzicom odebrano 2 tys. dzieci.
Minister spraw zagranicznych Meksyku Luis Videgaray powiedział, że oddzielanie dzieci od rodziców jest nieludzkie. Rząd meksykański przedstawił swoje stanowisko USA, a także poruszył tę kwestię w rozmowie z wyższymi urzędnikami ONZ, w tym z Sekretarzem Generalnym Antonio Guterresem.
Zdjęcia dzieci za metalową siatką, śpiących pod kocami z aluminiowej folii, oraz nagrania ich płaczu i nawoływań: „mamusiu!, tatusiu!” wywołały w USA głosy oburzenia. Politycy, działacze społeczni, lekarze i przywódcy religijni wzywają prezydenta Trumpa, by odstąpił od działań, które określają mianem niehumanitarnych. Nawet część polityków Partii Republikańskiej oceniło, że zasada „zero tolerancji” wobec nielegalnych imigrantów ma zbyt drastyczne skutki.
Prezydent Trump winą za taką sytuację obarcza polityków obu partii w Kongresie, którzy nie uchwalili dotychczas reformy prawa imigracyjnego. Wezwał także Kongres, by przyznał rządowi prawo do aresztowania lub deportowania całych rodzin, co jego zdaniem zakończy praktykę separowania dzieci od rodziców.