Pierwszego stycznia kończy się kontrakt na tranzyt rosyjskiego gazu przez Ukrainę na zachód. Mimo prowadzonych między obu krajami negocjacji, istnieje duże prawdopodobieństwo, że od nowego roku błękitne paliwo z Rosji nie popłynie przez ukraińskie gazociągi. Szef ukraińskiego państwowego koncernu paliwowego ocenił, że szanse na podpisanie nowego kontraktu są minimalne.
- Prawdopodobieństwo podpisania nowego kontraktu jeszcze do końca tego roku jest bliskie zeru - poinformował szef ukraińskiego Naftohazu Andrij Kobolew. Według wcześniejszych informacji, delegacje Ukrainy, Rosji i Unii Europejskiej mają na temat odnowienia tranzytu rozmawiać 19 grudnia.
Kierownictwo Naftohazu wyraziło opinię, że jeśli te rozmowy nie przyniosą skutku, to negocjacje będą wznowione wiosną. Ukraina w negocjacjach dąży do podpisania kontraktu opiewającego na jak najdłuższy termin i jak największą ilość przesyłanego gazu. Tymczasem Rosja chce krótkiego kontraktu licząc na dobudowanie omijających Ukrainę gazociągów - m.in. Nord Stream 2.
Ukraina nie kupuje gazu od Rosji, a jedynie przesyła go na zachód, a następnie nabywa go w ramach rewersu. Ukraińskie władze zapewniają, że są gotowe na ograniczenie dostaw, ponieważ zgromadziły spore ilości gazu w zbiornikach podziemnych.