– Poszukiwania wraku zaginionego malezyjskiego samolotu mogą zająć lata, szczególnie, że do tej pory nie udało się zlokalizować czarnych skrzynek przy użyciu podwodnego drona – powiedział w piątek agencji Reutera anonimowy przedstawiciel ministerstwa obrony USA.
Wysoki rangą przedstawiciel amerykańskiego ministerstwa obrony zastrzegł w rozmowie, że nie może ujawnić swoich personaliów, ponieważ nie jest upoważniony do oficjalnego komentowania wyników poszukiwań.
Podkreślił jednak, że dwa tygodnie przeszukiwania dna Oceanu Indyjskiego, do którego wykorzystano podwodnego drona, nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Poinformował, że ekipy próbujące zlokalizować wrak samolotu i jego czarne skrzynki będą musiały znacznie poszerzyć obszar swych działań.
– Przebadaliśmy ten mały obszar i niczego nie znaleźliśmy. Teraz musimy się cofnąć i objąć poszukiwaniami znacznie większy teren. (...) Mówimy o latach poszukiwań – powiedział.
Na piątek zaplanowano prawdopodobnie ostatnią z 16-godzinnych misji drona Bluefin-21, który zanurzy się na głębokość około 4,5 km i sprawdzi obszar dna o wielkości 10 km kwadratowych. Teren poszukiwań znajduje się na północny zachód od australijskiego miasta Perth. W tym rejonie 8 kwietnia odebrano sygnał, który mógł pochodzić z czarnych skrzynek malezyjskiego Boeinga 777.
Samolot Malaysia Airlines, który planowo miał lecieć z Kuala Lumpur do Pekinu, zaginął 8 marca z 239 osobami na pokładzie.
CZYTAJ WIĘCEJ: Zaginiony malezyjski samolot leciał ku Andamanom