Ministerstwo Obrony Jemenu zapewniło w piątek, że odzyskało pełną kontrolę nad terenem resortu, po tym gdy w czwartek kompleks zaatakowali bojownicy związani z Al-Kaidą, zabijając 52 osoby. Zginęli m.in. cudzoziemcy lekarze. Siły rządowe zabiły 11 zamachowców.
Resort podał, że trzech bojowników zabito przy bramie wjazdowej na teren ministerstwa, gdzie atak rozpoczął się od zamachu samobójczego. Trzech innych zginęło po tym, gdy w należącym do kompleksu szpitalu wojskowym napastnicy zabili cudzoziemskich lekarzy. Dalszych pięciu zamachowców zabitych zostało podczas pościgu i walki.
167 osób zostało rannych w ataku. Zabici cudzoziemcy pochodzili z Niemiec, Wietnamu, Indii i Filipin.
Do zamachu przyznała się Al-Kaida Półwyspu Arabskiego (AQAP). Oświadczyła, że zaatakowała siedzibę resortu obrony, "ponieważ mieści się tam centrum sterowania dronami" USA, a ponadto ministerstwo "gości amerykańskich ekspertów".
Jemen jest jednym z najuboższych państw arabskich i przyczółkiem AQAP - organizacji od kilku lat uważanej przez Stany Zjednoczone za najbardziej niebezpieczny odłam Al-Kaidy. USA atakują terrorystów AQAP ukrywających się na pustyniach i w trudno dostępnych górach Jemenu, używając samolotów bezzałogowych.
Ponadto Jemen stanowi ważny punkt transportu ropy naftowej z Arabii Saudyjskiej, która jest największym producentem tego surowca na świecie.