"Mieszkańcy Tajwanu są zdeterminowani, by się bronić i nigdy nie ulegną groźbom użycia siły", tak na manewry chińskiej armii wokół wyspy odpowiedziała dziś tajwańska rządowa rada ds. Chin kontynentalnych.
"Chiny powinny przestać używać siły oraz zastraszania i rozpocząć dialog", napisano w oświadczeniu.
Z kolei biuro prezydent Tajwanu Caj Ing-wen oświadczyło, że "Chiny ignorują swoją międzynarodową odpowiedzialność, zwiększają zagrożenie wojskowe i podważają stabilność w regionie".
Chińska armia rozpoczęła dziś manewry wokół Tajwanu, które - jak zakomunikowano - "mają być poważnym ostrzeżeniem dla sił separatystycznych" a także wyrazem niezadowolenia z pobytu na terytorium USA wiceprezydenta Tajwanu Williama Lai.
Podczas podróży do Paragwaju i w drodze powrotnej Lai zatrzymał się w Nowym Jorku i San Francisco.
Komunistyczne Chiny uważają demokratycznie rządzony Tajwan za swoją zbuntowaną prowincję a wszelkie kontakty z Tajwanem za ingerencję w jego sprawy wewnętrzne. Pekin dążą do przejęcia kontroli nad wyspą, nie wykluczając przy tym możliwości użycia siły.
Ministerstwo obrony Tajwanu, które potępiło chińskie manewry jako "prowokacyjne", poinformowało, że od soboty rano wykryło 42 chińskie samoloty i osiem okrętów biorących udział w ćwiczeniach wokół wyspy.