Panika w niemieckim przemyśle motoryzacyjnym
Kryzys Volkswagena się pogłębia. Problemem koncernu są przede wszystkimi słabe wyniki sprzedaży i wysokie koszty produkcji w Niemczech. Jeżeli marce nie uda się zwiększyć sprzedaży, nie ma powodów, aby utrzymywać dotychczasowe miejsca pracy - wynika z analizy niemieckiego tygodnika Die Zeit. Media próbują połączyć alarmującą dla całej niemieckiej branży sytuację z mniejszymi zyskami z Chin.
Po ogłoszeniu przez szefową rady zakładowej Volkswagena planów zamknięcia co najmniej trzech fabryk w Niemczech i redukcji miejsc pracy gazeta oceniła, że jeżeli spojrzy się na zyski Grupy Volkswagen, decyzja ta wydaje się zaskakująca. W 2023 r. zysk koncernu wyniósł ponad 22 mld euro - podała Die Zeit, powołując się na dane Bloomberga. To więcej niż zarobiły odpowiednio koncerny BMW i Mercedes.
Jednak - jak zwrócił uwagę portal tygodnika - grupa Volkswagena nie sprzedaje już tylu samochodów, co przed pandemią koronawirusa. Ponadto pojazdy marki własnej są dużo rzadziej kupowane niż siostrzane marki Skody czy CUPRA, również należące do koncernu.
Potężny kryzys Volkswagena. Zamyka fabryki, zwalnia tysiące ludzi
Sytuację w koncernie stara się zdiagnozować Frankfurter Allgemeine Zeitung sugerując, że walka w Volkswagenie to przedsmak tego, co czeka całe Niemcy. "Nie tylko VW, ale także BMW i Mercedes odczuwają skutki braku zysków z Chin, ponieważ tamtejsi rywale w dziedzinie e-mobilności zyskali przewagę. W Europie wysokie koszty energii i pracy są obciążeniem, nie wspominając o chaosie związanym z zapowiadanym pożegnaniem z silnikiem spalinowym. Zbyt proste byłoby oskarżanie firm o przespanie transformacji. Ale fakt, że branża jednogłośnie domaga się teraz pomocy państwa, to kpina. Zachęty do zakupu samochodów elektrycznych mogą zwiększyć popyt. Ale ważniejsze jest, aby VW i spółka obniżyli swoje koszty, aby dogonić globalną konkurencję".
Brak konkurencyjności
Inna gazeta z Frankfurtu nad Menem Frankfurter Rundschau ocenia z kolei: "Producent samochodów w krótkim czasie przeszedł od rekordowych zysków do obaw egzystencjalnych. O przyczynach można by pisać książki. W skrócie: Gdzieś w licznych przybudówkach tego wielkiego domu zawsze zarabiano wystarczająco dużo, by zignorować potrzebę remontu w starym salonie. Brak konkurencyjności niemieckich lokalizacji był problemem od dziesięcioleci. Ale dopóki rynek chiński kwitł, spółka zależna grupy, Audi, świetnie zarabiała dzięki swojej strategii premium, a Porsche świętowało rekordową sprzedaż pomimo sześciocyfrowych cen - można było to znieść. Ale teraz koło się zamyka. Cały kraj - w tym firmy z branży - pławił się w sukcesie, który w dużej mierze wynikał z taniej energii, najniższych stóp procentowych i dynamicznie rozwijającej się globalizacji. VW właśnie uczy się, że miejsc pracy nie można zapewnić za pomocą pięknie brzmiących deklaracji, ale tylko za pomocą konkurencyjnie produkowanych i sprzedawanych samochodów".
Nie są w stanie dotrzymać kroku
W równie ponurym stylu komentuje sytuację Stuttgarter Nachrichten. "Potrzeba działania w VW jest dramatyczna. Staje się coraz bardziej jasne, że Volkswagen nie jest już w stanie dotrzymać kroku międzynarodowej konkurencji. Nawet przy dzisiejszych cenach, firma jest już bliska bycia na minusie". Dziennikarz gazety zwraca uwagę, że Chińczycy już podbijają rynki, które należały wcześniej do VW, i już zabezpieczyli najważniejszy, czyli same Chiny. "W tej dramatycznej sytuacji nie ma zbyt wiele czasu na kłótnie. Im bardziej opieszale VW reaguje na zmiany tektoniczne, tym trudniej będzie powstrzymać erozję jego bazy ekonomicznej".
Źródło: Onet, PAP