Węgierski premier Wiktor Orban ponownie oświadczył, że chce autonomii dla etnicznych Węgrów na Ukrainie, choć podobne wystąpienie przed tygodniem ściągnęło na niego głosy krytyki.
- Ukraina nie może być ani stabilna, ani demokratyczna, jeśli nie da swym mniejszościom, włącznie z Węgrami, tego, co im się należy (...), To znaczy podwójnego obywatelstwa, zbiorowych praw i autonomii - oznajmił premier.
Wczoraj w publicznej telewizji premier Węgier wypowiedział podobne słowa: - Całe państwo węgierskie popiera żądania autonomii dla Węgrów na Ukrainie - stwierdził.
Tydzień wcześniej, rozpoczynając swą następną kadencję jako szef rządu, Orban sformułował takie same żądania, co sprawiło, że wezwano węgierskiego ambasadora w Kijowie do MSZ i poproszono o złożenie wyjaśnień, a wypowiedź premiera skrytykowały wszystkie państwa Grupy Wyszehradzkiej.
Szef węgierskiej dyplomacji starał się zatrzeć złe wrażenie, tłumacząc, że Budapeszt nie domaga się autonomii terytorialnej dla węgierskiej mniejszości na Ukrainie.
Jednak oświadczył przy tym, że teraz nowa Ukraina nabiera kształtu i po wyborach prezydenckich 25 maja będzie już najwyższy czas, by Węgry "wyartykułowały swe oczekiwania". Dodał też, że to, jakiej autonomii potrzebują ukraińscy Węgrzy powinno zostać określone przez nich samych. Za poprzedniej kadencji Orban i jego rząd przyznali węgierskie obywatelstwo etnicznym Węgrom w krajach sąsiednich.
Ponadto Orban, który chce ocieplenia stosunków z Rosją, zachęcał w styczniu Unię Europejską do odbudowania "pragmatycznych" więzi z Rosją. - Jeśli Europa nie uczyni tego co możliwe, by pozyskać zasoby energetyczne, które znajdują się w Rosji, to nie wiem, gdzie będzie szukać zaopatrzenia dla swej gospodarki - powiedział wówczas.
W marcu Orban wypowiedział się przeciw poszerzeniu sankcji wobec Rosji argumentując, że nie leży to w interesie Unii Europejskiej, a Węgier w szczególności.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: