W Liberii odnaleziono 17 pacjentów, którzy w weekend zostali zabrani przez swoich bliskich z centrum leczenia Eboli w slumsach w Monrowii. Trafli oni już do innej kliniki – poinformował liberyjski minister informacji Lewis Brown.
– Z radością potwierdzamy, że los wszystkich 17 osób jest znany i zostały one przeniesione do specjalistycznego centrum leczenia Eboli im. Johna F. Kennedy'ego – powiedział Brown, cytowany przez agencję Reutera.
W rozmowie z BBC minister powiedział, że pacjenci sami zgłosili się do kliniki.
Poinformował też, że trzej zarażeni wirusem Ebola lekarze, którym podawany jest eksperymentalny, wyprodukowany w USA lek ZMapp, wykazują "niezwykłe oznaki poprawy".
W sobotę wieczorem mieszczące się w szkole średniej centrum leczenia Eboli w slumsach West Point zostało zaatakowane i splądrowane przez rozgniewany tłum, niezadowolony z poziomu opieki. Rodziny zabrały chorych do domów.
Wiceminister zdrowia Tolbert Nyenswah powiedział, że tłum sprzeciwiał się przywożeniu nowych pacjentów z innych części stolicy.
Z innych doniesień wynikało, że napastnicy twierdzili, że w kraju nie panuje epidemia i chcieli zamknięcia ośrodka.
Dzielnica biedy West Point zamieszkana jest przez 75 tys. ludzi. To jedne z najniebezpieczniejszych slumsów w liberyjskiej stolicy.
Według najnowszego bilansu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w ciągu trwającej od pięciu miesięcy epidemii gorączki krwotocznej zmarło 1229 osób: 466 w Liberii, 394 w Gwinei, 365 w Sierra Leone i cztery w Nigerii.