Wiceprezydent Kamala Harris oficjalnie uznała porażkę w środowe popołudnie, dzień po tym, jak były prezydent Donald Trump odniósł miażdżące zwycięstwo w wyborach prezydenckich 2024 roku.
Przemawiając na Uniwersytecie Howarda – swojej alma mater i miejscu wieczoru wyborczego jej kampanii – Harris wezwała swoich zwolenników do “zaakceptowania wyników” wyborów, podkreślając znaczenie szacunku dla procesu demokratycznego.
“Choć uznaję te wybory, nie uznaję walki, która napędzała tę kampanię,” powiedziała Harris stanowczo.
Jej przemówienie, choć wyważone i zdecydowane, uwydatniło zamęt, w jakim znalazła się Partia Demokratyczna po druzgocącej porażce, która wstrząsnęła członkami partii.
Harris nie przemówiła do swoich zwolenników we wtorkową noc, gdy początkowy optymizm zamienił się w ciszę, a przewaga Trumpa zaczęła się umacniać. Atmosfera na Uniwersytecie Howarda zmieniła się z pełnej nadziei na wyraźne rozczarowanie, gdy godziny mijały po północy bez żadnego słowa od wiceprezydent.
Zwycięstwo Trumpa oznaczało istotną zmianę na scenie politycznej, przywracając Biały Dom Republikanom i dając im kontrolę nad Senatem po raz pierwszy od czterech lat. Izba Reprezentantów pozostawała wciąż niepewna, ale sam szok po porażce prezydenckiej wystarczył, by wywołać zamieszanie w szeregach Demokratów.
Wynik wyborów stanowił nie tylko cios dla osobistych ambicji Harris, aby zostać pierwszą kobietą prezydentem, ale także wyraźne odrzucenie administracji Biden-Harris. Sondaże wyjściowe Fox News Voter Analysis ujawniły, że niemal trzy czwarte wyborców uważało, że kraj zmierza w złym kierunku – obciążenie, którego Harris nie była w stanie zrzucić, mimo starań o dystansowanie się od tych opinii w ostatnich dniach kampanii.
Partia Demokratyczna stoi teraz przed niepewną przyszłością, zmagając się z próżnią przywództwa i narastającym wewnętrznym rozłamem. Nagłe wycofanie się prezydenta Bidena z wyścigu w lipcu, po słabo ocenianym występie w debacie, który wzbudził obawy o jego zdolność do pełnienia urzędu przez kolejne cztery lata, wyniosło Harris na pierwszy plan. Chociaż początkowo spotkała się z falą poparcia i wysokimi wynikami w sondażach, Harris miała trudności z utrzymaniem impetu, gdy Trump na nowo zyskał poparcie na jesieni.
“Wynik tych wyborów nie jest tym, czego się spodziewaliśmy, nie jest tym, o co walczyliśmy, nie jest tym, na co głosowaliśmy” - powiedziała Harris.
Mimo to, gdy przemawiała, szept niezadowolenia i frustracji wśród strategów partyjnych wskazywał na trudną drogę, jaka czeka Demokratów, którzy chcą odbudować swoją bazę i strategię.
Z Trumpem gotowym do powrotu do Gabinetu Owalnego, wspartym silnym poparciem swojej bazy oraz poprawionymi wynikami wśród czarnych, latynoskich i młodych wyborców, wyzwanie dla Demokratów jest bardziej wyraźne niż kiedykolwiek. Partia musi teraz stawić czoła głęboko zakorzenionym pytaniom o przywództwo, jedność i swoje podejście do zmieniającego się elektoratu, który odwrócił się od obietnic ciągłości i zwrócił się ku wezwaniu Trumpa do zmiany.
Gdy Demokraci analizują wyniki i szukają drogi naprzód, wspomnienie tej ponurej nocy na Uniwersytecie Howarda pozostanie – surowym przypomnieniem o potrzebie ponownego kalibrowania i redefiniowania swojego przekazu w narodzie, który coraz bardziej szuka nowych odpowiedzi.
Źródło: Republika