Nowy prezydent ma szalone powodzenie u kobiet, jednak to dziwne, sądząc po wznoszonych okrzykach i transparentach (co przekracza rozsądek wszystek), głównie wśród feministek! Patrząc na zdjęcia czołówek marszów, można powtórzyć popularne porzekadło wśród ludzi dyskutujących o romantycznych sytuacjach: Rozmiar ma znaczenie! Maszerowało wiele pań, mających sporo do stracenia… - pisze Jacek K. Matysiak.
Trump 45-tym POTUS-em! Dopiero co objął urząd, a już dokonuje cudów. Facet jest po prostu bezkonkurencyjny, serce rośnie, kiedy ogląda się siłę i rozmach jego magicznego oddziaływania. Trudno dalej ukrywać, że zakochani w fast food Amerykanie są coraz bardziej otyli. Jednak tchnięte patriotycznym duchem, jak widać na zdjęciach i filmach Amerykanki w liczbie nawet ok. 3 milionów protestując, żwawo wyległy na ulice dziesiątek miast. Ten uzdrowicielski ruch przeniósł się nawet do wielu europejskich (i nie tylko) stolic zwiększając liczbę uczestników.
https://static01.nyt.com/newsgraphics/2017/01/21/womens-marches/assets/images/hartford-1254.jpg
W licznych (można tu powiedzieć globalnych marszach, ukłon w stronę Sorosa), setki tysiące kobiet (plus mężczyzn), które trudno byłoby byłemu prezydentowi Obamie przenieść z miękkich i przepastnych kanap i zza restauracyjnych stołów, ochoczo wyruszyły na uliczny wybieg. Dodajmy do tego, że to nie tylko miało miejsce w słonecznej Kalifornii (w której akurat leje jak z cebra): w Waszyngtonie było zimno i od czasu do czasu nawet padał deszcz. A wszystko zaczęło się od jednego znaku dłonią POTUS-a Trumpa, kiedy wzniósł ją do złożenia prezydenckiej przysięgi...
Nowy prezydent ma szalone powodzenie u kobiet, jednak to dziwne, sądząc po wznoszonych okrzykach i transparentach (co przekracza rozsądek wszystek), głównie wśród feministek! Patrząc na zdjęcia czołówek marszów, można powtórzyć popularne porzekadło wśród ludzi dyskutujących o romantycznych sytuacjach: Rozmiar ma znaczenie! Maszerowało wiele pań, mających sporo do stracenia…
Uczestniczki niektórych pochodów przeciwko Trumpowi poza uprawianiem ograniczonych form gimnastyki zaangażowali się też w pisanie sprośnych i chamskich napisów i plakatów, z wielu ust polała się nienawiść. Pomoc przyszła też od starszych pań z Hollywood i przemysłu rozrywkowego. Była gwiazda Madonna w wybuchowym wystąpieniu wyznała nawet, że myślała o wysadzeniu Białego Domu. Kilka pań dostało histerii, doszło do wandalizmu, niszczenia prywatnej i komunalnej własności, ale w tym celowali zakontraktowani i opłacani “fachowcy”.
Już wiadomo, że jeśli podobne marsze zdobędą powodzenie, a przypomnijmy, że wiele tu zależy od hojności niejakiego filantropa Sorosa, wydatki na leczenie chorób serca i innych przypadłości gwałtownie spadną. Wtedy znane jeszcze w PRL-u powiedzenie: “Szczupła jak Amerykanka”, stanie się wreszcie prawdziwe. Wiadomo od wieków, że ruch na świeżym powietrzu to samo zdrowie.
Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze (zreformowana opieka zdrowotna po wyrzuceniu na śmietnik ObamaCare) Prezydent Trump może przeznaczyć na zbrojenia, na nowe systemy obronne, czy lotniskowce. Więc zrobi wszystko, aby dziś jeszcze otyłe (ale już niedługo!) feministki mogły swobodnie i bezpiecznie organizować swoje marsze. Już bez obaw, że jakiś zwariowany i wybuchowy, też przecież nie szczuplaczek, zazdrosny Kim Uncośtam uderzy w nich swoją najnowszą zabawką. Może to obszerne zagadnienie, ale tu chodzi o szczupłość feministek, no i żeby nie straszył ich jakiś otyły chłystek!
Feministki mogą być wreszcie wdzięczne i spełnione wiedząc, że na czele najpotężniejszego kraju nie stoi już krasomówczy ciamajda tańczący na półksiężycu, z przesiadującą w wybornej stołówce Białego Domu żoną. Ale prawdziwy facet, który wreszcie zapewni im bezpieczeństwo i pozwoli im rozkwitnąć na wyżynach kobiecości, co można zrozumieć spoglądając na jego żonę Melanię...
Trochę niezrozumiały jest kierowniczy udział w marszach aktywistek z Planned Parenthood, które propagując: “Aborcja, albo śmierć”, w przyszłości ograniczają swoje szeregi, nie pozwalając urodzić się przyszłym feministkom. Kiedy więc czyta się niesione przez nie szokujące napisy i wulgarne grafiki, człowiek może dojść do wniosku, że te kobiety byłyby dopiero szczęśliwe, gdyby na każdym rogu tak jak Starbucks, działała aborcyjna klinika. Więc, to chyba jakaś niepoważna organizacja, diabelska sekta (dywersja?), która nie wie “co dla niej dobre” i właściwie w konsekwencji, jest/będzie na wymarciu…
W sumie to jednak nie podzielam krytyki zorganizowanych marszów kobiet, z jednej strony pewnie, jak wyżej wspomniałem, chodzi o czynniki zdrowotne (może dotlenione feministki zaczną inaczej myśleć?), tak istotne w społeczeństwie otyłych i zagubionych kanapowców. Również można przyjąć, że te dziarsko maszerujące kobiety chcą pewnie, tak po ludzku, z matczynego instynktu, ofiarować nowej administracji Donalda J. Trumpa swoje ciepło, czego nie należy lekceważyć szczególnie zimą...
Innym bodźcem dla będących w różnym “stanie atrakcyjności” maszerujących jest zapewne sylwetka naszej Słowianki, pięknej żony prezydenta Trumpa, Melanii. Widzieliście jak na jej widok tkliwie mlaskał były prezydent Bill Clinton? Każda kobieta chciałaby posiadać, wypracować sobie podobną sylwetkę, więc może te feministki skupione w ponad 50-ciu maszerujących organizacjach finansowanych przez naszego ukochanego filantropa George'a Sorosa idą, raz, aby zrzucić kilka (kilo) gramów, lub są jej bezinteresownymi (jak to u kobiet bywa) wielbicielkami…
Niektóre maszerujące boskie stworzenia niezupełnie były podobne do kobiet, zagubione zapewne jeszcze przed ciągle odkładaną operacją zmiany płci, jak ten lewak, bogaty i obleśny reżyser Michael Moore. Gdybym był kobietą, to bym protestował jego “piękno”, oczywiście patrząc na jego tuszę, przez delikatność tylko nie dodam, że powinien chodzić na podobne marsze znacznie częściej…
Oczywiście powyższe pisanie można zdmuchnąć jak kopcącą świecę. Powinniśmy podziwiać mistrzowską taktykę zespołu POTUS-a Trumpa. W niedzielę główne (i nieprzyjazne mu) media i stacje skąpo mówiły o przecież licznym i głośnym proteście-marszu kobiet. Trump ponownie wykolegował mainstreamowe media.
Głównym tematem analityków medialnych był bowiem spór między mediami, a Trumpem dotyczący rozmiarów tłumów przybyłych poprzedniego dnia na inaugurację zwolenników Trumpa. Nowy POTUS bezczelnie ogłosił, że jego inauguracja zgromadziła najwięcej gości-zwolenników w porównaniu do inauguracji jego poprzedników, czym wywołał trwającą cały dzień burzę.
Brawo Stephen Bannon, główny strateg prezydenta, to podrzucenie mediom szczura to pewnie jego robota, byle tak dalej. Aż miło patrzeć, jak media wodzone są za swój przecież długi nos…
P.S. Hojny tatuś opozycji, zwolennik Hillary Clinton, niejaki Soros po zwycięstwie Trumpa, obstawił spadek na giełdach. Staruszek traci już finansowe powonienie, źle wyczuł rynek i stracił ok. $ 1 miliarda. Czyli: “Let’s make America great again!”