Angela Merkel podczas dorocznej konferencji prasowej stwierdziła, że w sprawie sytuacji w Polsce nie można milczeć. Merkel i jej świta, jak również niemieckie media z utęsknieniem czekają, że za 2 lata wróci ... stare, czyli politycy polscy chodzący na pasku Niemiec.
Szefowa niemieckiego rządu podczas konferencji odpowiadała na mnóstwo pytań. W sprawie sytuacji w Polsce kanclerz powiedziała: - Nie możemy milczeć i nic nie mówić, tylko po to, aby uniknąć sporu. Tu chodzi przecież o podstawy kooperacji w Unii Europejskiej".
Merkel oceniła, że problemy z praworządnością w Polsce to "poważny temat". Dodała też, że bardzo serio traktuje to, co o sytuacji w Polsce ma do powiedzenia Komisja Europejska.
Od razu ucieszyli się wszyscy tzw. politolodzy i dziennikarze jawnie nienawidzący polskiego rządu, który nie chce chodzić na łańcuszku Merkel. Politolog prof. Klaus Bachmanna powiedział: - Nie możemy mówić o zmianie polityki niemieckiej wobec Polski. Pozostaje ona taka sama, to znaczy wszyscy mają nadzieję, że za dwa lata będzie inny rząd i wszystko wróci do normy i do tego czasu trzeba utrzymać jak najwięcej kontaktów z Warszawą – ocenił.
Widać, że Niemcy boją się po prostu rozwijającej się Polski.