Niemiecka prasa bardzo surowo osądziła zachowanie byłego kanclerza Gerharda Schroedera, który – niepomny kryzysu na Ukrainie i porwania przez separatystów obserwatorów OBWE – świętował swoje 70. urodziny w Petersburgu z prezydentem Władimirem Putinem.
O „braku poczucia wstydu” – pisze komentator dziennika „Die Welt”. Podczas gdy uzbrojone oddziały szturmowe Kremla przetrzymują w niewoli sześciu obserwatorów OBWE, w tym czterech Niemców, i urządzają polowanie na demonstrantów popierających integralność terytorialną Ukrainy, były kanclerz „z demonstracyjną serdecznością pada w objęcia Putina” – czytamy w opublikowanym na pierwszej stronie komentarzu.
Schroeder nic sobie nie robi z tego, że dezawuuje politykę niemieckiego rządu; wręcz sprawia wrażenie, że czerpie przyjemność z tego, iż może w ten sposób okazać pogardę dla polityki zmierzającej do rozwiązania kryzysu i utwierdzić Putina w przekonaniu, że nie musi jej traktować poważnie – pisze autor komentarza.
„Najbardziej przerażające” jest zdaniem „Die Welt” nie samo zachowanie Schroedera, o którym od dawna wiadomo, że jest blisko związany z Putinem, lecz to, że uważa, iż jego „czułości z bojowym autokratą” nie wywołają w niemieckiej opinii publicznej fali oburzenia.
„Schroeder wie, że jego demonstracyjna bliskość z Putinem jest zgodna z rozpowszechnionymi w Niemczech dominującymi nastrojami” – pisze komentator. Jak wyjaśnia, Niemcy widzą w batalii Putina, naruszającej normy prawa międzynarodowego i pokój w Europie, jedynie „niewielki grzeszek, lub nawet zrozumiałą reakcję na rzekome „upokorzenia” ze strony Zachodu”.
Schroeder bez ogródek wyraził w Petersburgu to, o czym „zbyt wielu” obywateli Niemiec myśli: „Będzie najlepiej, jeśli zapomnimy o Ukrainie i będziemy kontynuowali wobec Rosji dotychczasową politykę”. Taka postawa jest „fatalnym złudzeniem” – ostrzega „Die Welt”.
„Sueddeutsche Zeitung” nazywa Schroedera „faworytem cara” i krytykuje jego postawę jako „niezrozumiałą i pozbawioną szacunku”.
Były kanclerz jest osobą prywatną i może spotykać się z kim chce – pisze komentator, dodając, że poglądy byłego polityka są „interesujące, ale pozbawione znaczenia”. Jednak urzędu kanclerza nie można „ot tak po prostu odłożyć na półkę” – zastrzega. „SZ” przypomina, że właśnie Schroeder jako szef rządu wysłał żołnierzy Bundeswehry do Kosowa i Afganistanu. W chwili, gdy trzech niemieckich oficerów i tłumacz więzionych jest przez prorosyjskich separatystów, na których Putin mógłby wywrzeć wpływ, zachowanie Schroedera, ściskającego się z prezydentem Rosji jest niezrozumiałe, a nawet pozbawione szacunku.
Schodami, na których witali się Schroeder i Putin, 98 lat temu uciekał ranny faworyt cara, Rasputin, by ostatecznie zginąć w wodach Newy. „Tym razem, na szczęście, ucierpiał tylko, ale za to poważnie, instynkt Schroedera” – konkluduje komentator „Sueddeutsche Zeitung”.
„Berliner Zeitung” zauważa, że męska przyjaźń obu polityków nie powinna nikogo dziwić. Obaj nie traktowali nigdy zbyt poważnie dyplomacji, preferują rozmowy jak „mężczyzna z mężczyzną”, myśląc przy tym głównie o własnych korzyściach. Komentatorka gazety przypomina o przeforsowanym przez nich projekcie gazociągu Nord Stream, gdzie na kanclerza po jego dymisji czekała ciepła posadka. Konsekwencją tego projektu jest zależność Europy od dostaw gazu z Rosji, co ogranicza jej polityczne pole manewru. Dla Putina i Schroedera gazociąg jest jednak „bombowym interesem” – pisze „Berliner Zeitung”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Były kanclerz na przyjęciu z Putinem. Niemiecki rząd się odcina