Podarte płótna i potłuczone rzeźby to widok, który zastał niemiecki artysta Dieter. M Weidenbach w swoim warsztacie. Wszystko za sprawą szopa, który koniecznie ze sztuką chciał mieć coś wspólnego.
Zdarzenie miało miejsce w ubiegłym tygodniu, w miejscowości Ossmannstadt. Weidenbach stwierdził, że jego wartszat przypominał "pole bitwy". Zwierzę zniszczyło kilkanaście obrazów, rzeźb oraz kilka sztalug.
Początkowo podejrzewał wandali, ale szybko zmienił zdanie. 72-letni doszedł do wniosku, że nic nie zginęło ani też nie było żadnych śladów włamania.
Gdy podjął się sprzątania pomieszczenia, szybko zmienił zdanie. – Spojrzał na mnie spokojnie swoimi słodkimi oczami. Miał piękne futro. Niestety, najwyraźniej się tu zadomowił. Dopiero po dwóch dniach go przegoniłem - mówił.
Weidenbach wyliczył straty na 3 tys. euro, które pokryje jego ubezpieczenie.