Badania skorupek jednokomórkowych otwornic, które żyły podczas ostatniego zlodowacenia, potwierdzają dokładność modeli klimatu - co sugeruje, że ekstremalne zjawiska typu El Nino naprawdę będą w przyszłości dwa razy częstsze – informuje „Nature”.
El Niño, znane też jako El Niño-Southern Oscillation (ENSO) to powtarzający się wzorzec klimatyczny obejmujący zmiany temperatury wód w centralnej i wschodniej tropikalnej części Oceanu Spokojnego. Chodzi o utrzymywanie się ponadprzeciętnie wysokiej temperatury na powierzchni wody w strefie równikowej Pacyfiku. Ciepła woda jest uboga w składniki pokarmowe, co prowadzi do spadku połowów ryb.
Skąd się bierze El Niño
Do El Nino dochodzi, gdy słabną wiejące ze wschodu pasaty, co hamuje działanie wstępującego prądu morskiego, który powoli (z prędkością 1–3 m na dobę) wynosi ku powierzchni oceanu zimne, zawierające substancje odżywcze wody głębinowe w miejsce cieplejszych wód powierzchniowych. Zjawisko nazwano El Niño(po hiszpańsku chłopiec, dzieciątko), z powodu jego związku z okresem Bożego Narodzenia i Dzieciątkiem Jezus. Jego przeciwieństwem jest La Niña, kiedy to pojawiają się nadzwyczajnie niskie temperatury wody.
Jak oddziałuje El Niño
El Nino ma ogromny wpływ na globalny klimat – podnosi średnie temperatury i wzmacnia ekstremalne zjawiska pogodowe na całej planecie. Stosowane przez specjalistów modele klimatyczne przewidywały, że ocieplenie spowodowane emisją gazów cieplarnianych sprawi, że cykl występowania El Niño stanie się bardziej zmienny, a samo zjawisko - dużo częstsze.
Jednak obserwacje El Niño prowadzone są od stosunkowo niedawna, a stosowane modele nie są doskonałe. Dlatego też wpływ globalnego ocieplenia na El Niño jest często kwestionowany.
Co ustalili naukowcy z Arizony?
Prof. Kaustubh Thirumalai z University of Arizona i jego współpracownicy opracowali (DOI: 10.1038/s41586-024-07984-y) zapis zmienności El Niño na Oceanie Spokojnym 21 000 lat temu, podczas ostatniego maksimum zlodowacenia, kiedy klimat był znacznie chłodniejszy niż obecnie.
Potrzebne dane udało się uzyskać dzięki pomiarom składu chemicznego skorupek tworzonych przez mikroskopijne organizmy - otwornice.
Temperatura wody morskiej wpływa na skład chemiczny pancerzyków otwornic, ponieważ za życia przebywają one w pobliżu powierzchni morza. Kiedy umierają, ich skorupki opadają na dno i wchodzą w skład osadów dennych.
Uzyskane dzięki pobranym z dna oceanu otwornicom dane dotyczące dawnego klimatu potwierdziły wyniki uzyskane za pomocą obecnie stosowanych modeli klimatycznych. Co za tym idzie, bardziej prawdopodobne stały się prognozy, że silne zdarzenia El Niño będą znacznie częstsze, co doprowadzi do bardziej ekstremalnych warunków pogodowych na całym świecie.
W erze lodowcowej, gdy klimat się ochładzał, El Niño występowało rzadziej. Chodzi o sprzężenie zwrotne między wzorcami wiatru na Pacyfiku a grubością warstwy ciepłej wody na powierzchni oceanu. W miarę wzrostu globalnych temperatur warstwa ciepłej wody staje się cieńsza, co ułatwia wiatrom i prądom wypychanie ciepłej wody na wschód, aby wywołać ekstremalne zjawisko El Niño.
Jeśli przyjąć scenariusz średnich emisji, model, którego dokładność potwierdzają otwornice przewiduje, że ekstremalne zjawisko El Niño może wystąpić co dekadę w tym stuleciu, a nie mniej więcej raz na dwie dekady, jak to miało miejsce w przeszłości.
Źródło: PAP