Komisja Europejska opowiada się za zacieśnieniem przez kraje UE współpracy w dziedzinie zaopatrzenia w energię, aby skuteczniej walczyć z wpływami Rosji w tym sektorze. Jak pisze "Sueddeutsche Zeitung", KE opracowała plan "unii energetycznej".
Według "SZ" plan "unii energetycznej" przedstawi w najbliższą środę w Brukseli wiceprzewodniczący KE Marosz Szefczovicz. Celem jest zapobieganie ewentualnym problemom z zaopatrzeniem w energię w krajach UE.
Jak zaznacza "SZ", przejęcie przez KE koordynacji polityki energetycznej spotka się zapewne ze sprzeciwem Niemiec, które obstają przy zapisach w traktatach unijnych uznających kwestie energetyczne za problem poszczególnych krajów.
Szefczovicz nazywa swój plan "najambitniejszym przedsięwzięciem od czasów Wspólnoty Węgla i Stali" - czytamy w "SZ". Fundamentem propozycji jest zniesienie granic między rynkami energii 28 krajów UE. Spowoduje to - zdaniem komisarza - uniezależnienie od dostaw energii z Rosji i napływ nowych inwestorów.
Impulsem do prac nad tym pomysłem jest kryzys na Ukrainie, który - zdaniem "SZ" - po raz kolejny pokazał, że Rosja wykorzystuje swoją silną pozycję rynkową do wywierania politycznej presji.
Kraje UE mają w sprawach dotyczących zaopatrzenia w energię występować wspólnie wobec eksporterów energii. Każdy kraj będzie musiał przed podpisaniem nowej umowy o dostawach przełożyć ją KE w celu zbadania zgodności z unijnym prawem. Ta zasada ma dotyczyć także umów komercyjnych zawieranych przez europejskie koncerny z rosyjskim Gazpromem.
Plan KE przewiduje ponadto w wyjątkowych przypadkach możliwość tworzenia "wspólnot kupców" w celu wzmocnienia pozycji przetargowej krajów szczególnie uzależnionych od dostawców. "SZ" zaznacza, że autorem tego "kontrowersyjnego pomysłu" była pierwotnie Polska.
Wszystkie akty prawne dotyczące "unii energetycznej" mają być gotowe do 2019 roku. Plan ma zostać zrealizowany do 2030 roku.
"SZ" zauważa, że unijne plany utrudnią kontakty niemieckich koncernów w rodzaju Wintershall czy Eon z Gazpromem. Niemiecki rząd nie chce mieszać się do tych relacji. W odpowiedzi na interpelacje poselską partii Zieloni w kwietniu zeszłego roku przedstawiciel rządu stwierdził, że niemieckie koncerny związane są z rosyjskimi partnerami długoterminowymi kontraktami opiewającymi nawet na 20 lat. – Rząd nie jest stroną tych umów i nie wpływa na ich treść – oświadczył przedstawiciel rządu.