Od zamachu na World Trade Center w Nowym Jorku minęło już niemal 17 lat. Dziś matka Usamy ibn Ladina przerywa milczenie, udzielając wywiadu dla brytyjskiego "Guardiana". Przekonuje w nim, że jej syn był dobrym dzieckiem, a za sprowadzenie go na złą drogę odpowiadają inni ludzie.
Kobieta wciąż podtrzymuje, że były lider Al-Kaidy pozostaje jej ukochanym synem, który w pewnym momencie swojego życia został sprowadzony na złą drogę .Kobieta podkreśla, że jej życie było trudne, ponieważ ibn Ladin znajdował się daleko od niej. Pozostali jej synowie przekonują, że ich matka do dziś wybiela zmarłego dżihadystę. – Kocha go tak bardzo, że nie chce go winić. Zamiast tego obwinia tych, którzy go otaczali. Zna tylko jego dobrą stronę, którą wszyscy widzieliśmy. Nigdy nie poznała strony dżihadystycznej – wspominał jeden z przyrodnich braci Usamy ibn Ladina.
Zaczął studiować ekonomię na Uniwersytecie Króla Abdulaziza w Jeddah. Zdaniem matki, to był przełomowy moment, który zmienił go nie do poznania. Właśnie wtedy pobożny człowiek miał stać się radykałem.
– Ludzie na uniwersytecie bardzo go zmienili. Stał się innym człowiekiem – przekonuje matka Osamy bin Ladena. – Był bardzo dobrym dzieckiem, dopóki prawie 20 lat temu nie zrobili mu prania mózgu. Możesz to nazwać sektą. Dostawali pieniądze na swoją sprawę. Zawsze mówiłem mu, żeby trzymał się od nich z daleka, a on nigdy nie przyznał się do tego, co robi. Za bardzo mnie kochał – dodaje kobieta.