Dziennikarz Telewizji Republika, Bartłomiej Maślankiewicz relacjonował wydarzenia spod ukraińskiego parlamentu, gdzie odbywa się debata nad wnioskiem opozycji o odwołanie rządu premiera Mykoły Azarowa.
- Z jednej strony Berkut, z drugiej demonstrujący. W pasie niczyim zaczynają kręcić się ludzie, którzy tu w tłumie nazywani są prowokatorami. Ludzie, których spotykam mówią, żeby na tych ludzi uważać, żeby nie dać się im sprowokować - mówił prosto spod ukraińskiego parlamentu Maślankiewicz. Reporter Telewizji Republika powiedział, że nie wie dokładnie, co dzieje się podczas debaty.
- My słyszymy tylko, co dzieje się w środku. Raz na jakiś czas podnoszone są przed parlamentem hasła, żeby Birkut przyłączył się do protestujących. Słyszymy, co raz okrzyki i oklaski, a czasem słyszymy "hańba", więc możemy się domyślić, że nie wszystko w parlamencie układa się w sposób pomyślny dla demonstrujących - relacjonował Maślankiewicz.
- Ludzie zaczynają mówić, że jeśli nie uda się tego załatwić, trzeba będzie ruszyć. Nie wiemy dokładnie co to znaczy - powiedział reporter Telewizji Republika. - Z jednej strony wogóle nie da się już tu przejść, z drugiej dociera tu tłum - powiedział Maślankiewicz o tym, co dzieje się przed parlamentem. Dodał, że "oni tu jeszcze napływają, rzeka ludzi i rzeka flag".