W zniszczonych przez trzęsienie ziemi miastach na północnym-zachodzie Syrii gaśnie nadzieja na odnalezienie żywych ludzi pod gruzami zawalonych budynków, pisze agencja AFP. Tragizm sytuacji pogłębia brak odpowiedniego sprzętu ratowniczego w kraju, zrujnowanym przez trwającą od ponad dekady wojnę domową. "Nie ma już nadziei”, mówi szef obrony cywilnej miasta Dżabla w muhafazie Latakii, gdzie ratownicy od prawie tygodnia nadal walczą o znalezienie ocalałych.
"Od dwunastu lat nie otrzymaliśmy nowego sprzętu, 90 proc. naszego asortymentu jest niesprawne – mówi Mubarak - Gdybyśmy mieli sprzęt wysokiej jakości, uratowalibyśmy setki istnień ludzkich, jeśli nie więcej".
W spustoszonej przez trwającą 12 lat wojnę domową Syrii brakuje podstawowych zasobów, nie mówiąc już o sprzęcie poszukiwawczym i ratowniczym. Prowincja Latakia, oszczędzona od działań wojennych dzięki lojalności wobec rządu w Damaszku, nie jest wyjątkiem. Niedobory paliwa i chroniczne przerwy w dostawie prądu zmuszają międzynarodowe ekipy ratownicze do pracy na własnym sprzęcie.
"Nasze działania można określić głównie jako prace ręczne", skarży się inżynier pracujący dla ministerstwa obrony, chcący zachować anonimowość.
W gęsto zaludnionych dzielnicach Dżabli setki ludzi tłoczą się wokół ekip ratunkowych, próbując uzyskać informacje o wciąż zaginionych. Jeden z młodych mężczyzn, 23-letni Mohammad al-Hamadi patrzy, jak ratownicy kopią w miejscu, które kiedyś było jego domem. Ranny w prawą nogę podczas trzęsienia ziemi, jest jedynym ocalałym ze swojej rodziny.
Jego rodzice i brat zginęli. "Budynek zawalił się nam na głowy. Byłem całkowicie zasypany – mówi i dodaje, że tylko jego palec zdołał przebić się przez kawałki betonu - Musieli chwycić mnie za palec, żeby zacząć mnie ratować”.
Papież Franciszek zaapelował w niedzielę o modlitwę za ludność Turcji i Syrii, dotkniętą przez trzęsienie ziemi oraz o konkretne wsparcie dla cierpiących ludzi. Wezwał też, by nie zapominać o Ukrainie i modlił się o otwarcie dróg pokoju.
Zwracając się do 20 tysięcy wiernych przybyłych na plac Świętego Piotra na modlitwę Anioł Pański papież powiedział: "Bądźmy dalej blisko w modlitwie i z konkretnym wsparciem z ludnością dotkniętą przez trzęsienie ziemi w Syrii i Turcji".
Franciszek mówił, że oglądał w telewizji zdjęcia z tych terenów i widział ból ludzi, którzy cierpią z powodu kataklizmu.
"Módlmy się za nich. Nie zapominajmy o nich. Módlmy się i myślmy, co możemy dla nich zrobić", wezwał.
Nie powinniśmy czekać na kolejne trzęsienie ziemi, aby poprawić nasze stosunki dwustronne. Mam nadzieję, że podejmiemy wysiłek, aby rozwiązać nasze problemy w drodze dialogu, powiedział minister spraw zagranicznych Turcji Mevlutem Cavusoglu, witając w niedzielę w Antakyi szefa greckiej dyplomacji Nikosa Dendiasa, który poparł te deklarację.
Nawiązując do trzęsień ziemi z 1999 roku w Turcji i Grecji, po których oba kraje pospieszyły sobie z pomocą, oraz listu, który napisał wówczas do magazynu „Time”, twierdząc, że oba kraje nie powinny czekać na kolejne trzęsienie ziemi, aby poprawić swoje stosunki, Cavusoglu powiedział, że myśl ta nie straciła swojej aktualności.
Zauważył, że obecność Dendiasa w Turcji świadczy o poparciu i solidarności narodu greckiego wobec Turków, podkreślił fakt, że Grecja była jednym z pierwszych krajów, który po trzęsieniu ziemi skontaktował się z władzami tureckimi, aby złożyć wyrazy współczucia i zadeklarować chęć pomocy, m.in. natychmiast wysłał ekipy ratownicze i samoloty z pomocą humanitarną na tereny dotknięte trzęsieniem ziemi.
„Premier Kyriakos Micotakis polecił mi przekazać, że Grecja zrobi wszystko, co w jej mocy, aby wesprzeć Turcję w tym trudnym czasie, czy to dwustronnie, czy w ramach jej uczestnictwa w Unii Europejskiej”, powiedział minister Nikos Dendias.
Podziękował Cavusoglu za bardzo ciepłe słowa dotyczące wysiłków greckich ratowników i greckiej obecności w strefie śmiertelnego trzęsienia ziemi i w pełni poparł oświadczenie Cavusoglu, że „nie musimy czekać na klęski żywiołowe, aby poprawić nasze stosunki”.