W Rydze można zwiedzać byłą siedzibę KGB. W okazałym budynku na rogu ulic Stabu i Brivibas znajdowały się katownie, więziono tam i torturowano więźniów politycznych. Historia, pokazująca prawdziwe oblicze Związku Radzieckiego jest doskonałym orężem Łotyszy do walki z propagandą rosyjską.
Jak pisze portal wyborcza.pl, piękny, okazały gmach, zajmowany niegdyś przez KGB, wciąż budzi niesmak u mieszkańców Rygi, świadomych tego, co działo się w jego murach. Policja polityczna ZSRR zajmowała budynek od 1940 roku, nikt nie zna liczby osób, które przez kilkadziesiąt lat cierpiały katusze ze strony radzieckich oprawców. Od 2008 roku mury świecą pustkami, z wiadomych powodów, nikt nie chce tam zamieszkać, a instytucje publiczne w takim miejscu budziłyby złe skojarzenia.
Pomysł muzeum zrealizowany został w ramach programu Ryga – Europejska Stolica Kultury 2014, jest to projekt tymczasowy, jednak twórcy chcieliby, aby budynek już zawsze otwarty był dla zwiedzających.
Otwarcie ludziom oczu na prawdziwe oblicze ZSRR to cios dla Rosji, która stara się za wszelką cenę podkreślać swoją nieskazitelność, szczególnie teraz, kiedy utożsamia się ją z konfliktem na Ukrainie.
Jak informuje wyborcza.pl, łotewski parlament restrykcyjnie podchodzi do publicznego zakłamywania faktów historycznych. W marcu uchwalił ustawę, która przewiduje kary za zaprzeczanie sowieckiej i nazistowskiej okupacji Łotwy. Władze zapowiedziały również upublicznienie do 2018 roku listy pracowników KGB.
Moskwa nie pozostaje obojętna na takie działania. Oskarża Łotyszy o propagowanie nazizmu i łamanie prawa międzynarodowych. W Rosji obowiązuje, podpisane przez Putina prawo, zakładające kary do 5 lat więzienia za "zniekształcanie roli Związku Radzieckiego podczas drugiej wojny światowej".
Muzea w dawnych siedzibach KGB są już otwarte na Litwie i na Węgrzech. W budynku w Wilnie od 1992 r. działa muzeum ofiar ludobójstwa. Z kolei w Budapeszcie w 2002 r. powstał "Dom Terroru".