Lekarzy Nawalnego nie dopuszczono do ich pacjenta. Dysydentowi grozi niewydolność nerek
Lekarze Aleksieja Nawalnego przyjechali w niedzielę do kolonii karnej w Pokrowie, gdzie opozycjonista odbywa wyrok pozbawienia wolności. Nie zostali wpuszczeni do środka. Nie spełniono też ich prośby, by mogli skontaktować się z władzami więziennymi.
Jak poinformowała okulistka Nawalnego Anastazja Wasiljewa, lekarze spędzili dwie godziny przed kolonią karną w Pokrowie w obwodzie włodzimierskim. „Błagaliśmy, by nas wpuszczono, ale nie zostaliśmy wpuszczeni” - powiedziała.
Prócz Wasiljewej do łagru przyjechał lekarz internista Jarosław Aszchimin, neurochirurg Wsiewołod Szurchaj i anestezjolog Aleksiej Erlich.
Wyniki badań Nawalnego świadczą o problemach z sercem
16 kwietnia Wasijlewa, Aszchimin, Erlich i neurochirurg Aleksiej Kaszczejew zwrócili się z listem otwartym do władz więziennych, prosząc o dopuszczenie ich do opozycjonisty. Prośbę, skierowaną do szefa Federalnej Służby Więziennej (FSIN) Aleksandra Kałasznikowa, uzasadnili tym, że wyniki analiz lekarskich Nawalnego poważnie się pogorszyły. Świadczy to – ich zdaniem – o początku niewydolności nerek i o tym, że stan ich pacjenta zbliża się do krytycznego.
Wasiljewa opublikowała wyniki badań krwi Nawalnego świadczących o problemach z sercem i niewydolności nerek.
Nawalny, który w sierpniu zeszłego roku padł ofiarą próby otrucia przy użyciu chemicznego środka bojowego, cierpi na bóle kręgosłupa i traci czucie w kończynach. Opozycjonista zażądał wizyty lekarza spoza kolonii karnej, ale władze więzienne nie spełniły tej prośby. Pod koniec marca Nawalny w proteście ogłosił głodówkę.