We Francji rozpoczęła się pierwsza tura przedterminowych wyborów parlamentarnych, które mogą po raz pierwszy w historii kraju przynieść rządy prawicy. W sondażach, z poparciem 36 proc., prowadziło Zjednoczenie Narodowe - dawny Front Narodowy.
Daleko za nim był obóz prezydenta Emmanuela Macrona, idący na wybory pod hasłem "Razem dla Republiki". Centrowa prezydencka partia Odrodzenie wraz z sojusznikami uzyskiwała w ostatnich sondażach 20 procent. Lewicowy Nowy Front Ludowy (NFP), choć obrał sobie za cel uniemożliwienie zwycięstwa prawicy, zdobywał w sondażach ok. 29 procent.
Lokale wyborcze otworzono o godz. 8 rano. Głosowanie zakończy się o godz. 18 w mniejszych miejscowościach i o godz. 20 w dużych miastach, w tym w Paryżu. Podane zostaną wyniki exit polls, które jednak nie określą do końca ostatecznej liczby mandatów dla poszczególnych partii.
Wybory odbywają się w 577 okręgach wyborczych według ordynacji większościowej. W pierwszej turze ci kandydaci, którzy otrzymają 50 proc. głosów przy frekwencji nie mniejszej niż 25 procent wyborców w okręgu, automatycznie zwyciężają. Zwykle tak się nie zdarza i dlatego w większości okręgów nastąpi druga tura, wyznaczona na 7 lipca. Do niej przechodzą wszyscy kandydaci, na których głosowało ponad 12,5 proc. uprawnionych do głosowania. Ostatecznie wygrywa ten, który zdobędzie najwięcej głosów.
Wybory uważane są za historyczne, bowiem ich rezultatem może być rząd utworzony przez prawicę. Nie jest jasne, czy Zjednoczenie Narodowe (RN) zdobędzie większość bezwzględną w parlamencie pozwalającą na samodzielne rządy, czy też jedynie mocną większość względną. Większość bezwzględna to 289 mandatów. Niektóre, lecz nie wszystkie, sondaże prognozowały, że RN przekroczy ten próg. W niższej izbie parlamentu, Zgromadzeniu Narodowym jest 577 miejsc.