W zeszły poniedziałek prezydent Rosji Władimir Putin zawiesił ustanowioną w 2000 roku umowę między Rosją a Stanami Zjednoczonymi o utylizacji przez oba państwa posiadanego przez nie plutonu przeznaczonego do produkcji broni jądrowej.
Kreml postawił twarde warunki powrotu do przestrzegania umowy podpisanej w roku 2000 i aktualizowanej w 2010 roku umowy. Rosja wymaga zniesienia wszystkich nałożonych na nią sankcji, w tym także wynikających z aneksji Krymu, wraz z wypłaceniem za nie odszkodowania, a także wycofanie wojsk i infrastruktury wojskowej z państw bałtyckich oraz państw byłego Układu Warszawskiego.
Z perspektywy relacji obu mocarstw w erze pozimnowojennej zawieszenie wzajemnej umowy o utylizacji plutonu jest świadectwem coraz bardziej pogarszających się stosunków na linii Moskwa-Waszyngton. Departament Stanu USA zapowiedział możliwość zawieszenia rozmów z Rosją w sprawie wojny w Syrii w związku z rosyjskimi nalotami na Aleppo. Rosja swoje kroki uzasadniła „drastyczną zmianą okoliczności, nagłym zagrożeniem strategicznej stabilności w wyniku nieprzyjaznych działań Stanów wobec Federacji Rosyjskiej”. Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych oświadczyło, że administracja Obamy zrobiła wszystko co możliwe by „zniszczyć atmosferę zaufania, która mogła wzmocnić współpracę”.
Według zapewnień Moskwy w Rosji powstał już ośrodek przekształcania plutonu do produkcji broni jądrowej w paliwo jądrowe znane jako MOX, podczas gdy analogiczny obiekt w USA nadal powstaje z powodu mnożących się opóźnień prac i kosztów projektu, co jest kolejną cegiełką do krytykowanego w USA programu produkcji MOX.
Zawieszona w poniedziałek umowa może okazać się rosyjską kartą przetargową w konflikcie syryjskim, w który zaangażowana jest zarówno Rosja jak i USA.