Przed kolejnym unijnym szczytem kraje Wspólnoty wciąż są podzielone w ważnych kwestiach. Polska będzie zabiegać m.in. o zwiększenie funduszy w polityce spójności oraz o brak powiązania przyznawania środków z praworządnością - poinformowała korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka.
Unijne kraje wciąż bardzo podzielone w sprawie budżetu Wspólnoty na lata 2021-2027. Do nadzwyczajnego szczytu w tej sprawie pozostały dwa dni i wiele osób wątpi, że uda się wtedy doprowadzić do porozumienia. Wczorajsza narada ministrów do spraw europejskich w Brukseli nie przyniosła zbliżenia stanowisk. Różnice zdań dotyczą nie tylko wysokości wydatków, ale też zapisów dotyczących powiązania funduszy z praworządnością.
- Poważne, fundamentalne rozbieżności, jeśli chodzi o stanowiska poszczególnych grup państw pozostają w mocy. To oznacza, że trudno wyobrazić sobie porozumienie już w ten czwartek i piątek - podsumował nastroje w Unii i wczorajszą dyskusję minister do spraw europejskich Konrad Szymański.
Dla krajów takich jak Polska cięcia w budżecie są wciąż za wysokie, Warszawa wciąż liczy na zwiększenie funduszy. Choć w polityce spójności szef Rady Europejskiej Charles Michel przewidział dla Polski o miliard euro, maksymalnie niecałe dwa miliardy więcej w porównaniu z propozycją Komisji Europejskiej sprzed półtora roku.
- Dostrzegamy i doceniamy to, że pozycja Polski jeśli chodzi o politykę spójności jest coraz lepsza - powiedział minister Szymański. Najnowsza propozycja przewodniczącego Rady Charlesa Michela oznacza, że nie 20 miliardów euro, ale 18 miliardów straciłaby Polska w polityce spójności w porównaniu z obecnym, unijnym budżetem.
Oprócz większej puli na politykę spójności zapisanej w najnowszej propozycji budżetu autorstwa szefa Rady, Polska ma także szanse na prawie 2 miliardy euro z puli przeznaczonej na wspieranie reform w unijnych krajach. Z wyliczeń Warszawy wynika też, że dodatkowe pół miliarda euro Polska mogłaby dostać w polityce rolnej. Do tego dochodzą jeszcze 2 miliardy euro z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji na przemiany energetyczne i odchodzenie od węgla. W sumie, jak szacuje polski rząd, ponad 6 miliardów euro więcej byłoby dla Polski w nowym budżecie w porównaniu z projektem Komisji Europejskiej.
Z najnowszej propozycji szefa Rady Europejskiej nie są natomiast zadowolone kraje, które więcej wpłacają do unijnego budżetu niż z niego otrzymują czyli płatnicy netto, tradycyjnie domagający się znacznych cięć wydatków. - Ogólny poziom unijnego budżetu jest z fińskiej perspektywy wciąż za wysoki - mówiła wczoraj minister do spraw europejskich Finlandii Tytti Tuppurainen.
Część krajów Europy Zachodniej nie jest też zadowolona z łagodniejszych zapisów dotyczących powiązania wypłaty unijnych funduszy z praworządnością. Zgodnie z propozycją szefa Rady Europejskiej, większość państw byłaby potrzebna do zaakceptowania wniosku i uruchomienia sankcji, a nie, jak chciała Komisja, do ich zablokowania. Najnowsza propozycja oznacza, że taki mechanizm byłoby trudniej zastosować.