Władze Korei Płn. ogłosiły najwyższy alert epidemiczny w Pjongjangu, zamknęły instytucje publiczne, restauracje i łaźnie, mimo że oficjalnie w kraju nie zgłoszono ani jednego zakażenia koronawirusem – podała w czwartek południowokoreańska agencja Yonhap.
- Wysiłki zapobiegawcze, by zablokować napływ tego nikczemnego wirusa do Pjongjangu, są wprowadzane w bardziej aktywny sposób – poinformowały państwowe północnokoreańskie media.
W Pjongjangu ograniczono ludziom możliwość poruszania się. W dzielnicy Sonkyo na południu miasta lekarzom polecono codziennie kontrolować stan zdrowia osób z gorączką i problemami oddechowymi. Instalacje wodne w dzielnicy Moranbong zostały zdezynfekowane.
Wprowadzone w obawie przed koronawirusem restrykcje na granicy sprawiły natomiast, że obroty w handlu Korei Płn. z Chinami spadły w październiku niemal do zera, co dodatkowo pogłębiło problemy gospodarcze reżimu – podał Yonhap, powołując się na niewymienionego z nazwiska urzędnika ministerstwa ds. zjednoczenia w Seulu.
Według danych chińskiego urzędu celnego wartość dwustronnego handlu między Koreą Płn. a Chinami wyniosła w październiku około 2 mln dolarów, w porównaniu z 290 mln USD w tym samym miesiącu ubiegłego roku – podkreślił ten urzędnik.
W ubiegłym tygodniu południowokoreańska agencja wywiadowcza przekazała posłom krajowego parlamentu, że władze Korei Płn. zakazały wjazdu do Pjongjangu z innych miast oraz wstrzymały połowy ryb na morzach i produkcję soli w obawie, że woda morska może być zakażona koronawirusem.
W kraju stracono również co najmniej dwie osoby, oskarżane o udział w przemycie towarów przez granicę i przyczynienie się do spadku wartości północnokoreańskiej waluty – przekazali dziennikarzom posłowie zapoznani z briefingiem agencji wywiadu w Seulu.