W czwartek w godzinach porannych funkcjonariusze rosyjskich służb przeprowadzili rewizję w mieszkaniu Grigorija Melkonianca, współprzewodniczącego opozycyjnego ruchu społecznego Gołos, monitorującego wybory w Rosji; wobec aktywisty wszczęto sprawę karną, dotyczącą kierowania "niepożądaną organizacją" - powiadomił niezależny serwis Meduza.
Melkoniancowi grozi kara od dwóch do sześciu lat pozbawienia wolności.
Rewizje przeprowadzono też w mieszkaniach 14 regionalnych koordynatorów Gołosu w ośmiu rosyjskich miastach i regionach, m.in. w Petersburgu, Tatarstanie, obwodach nowogrodzkim i woroneskim. Niektóre z zarzutów wysuwanych opozycjonistom nie dotyczą działalności "niepożądanej organizacji", lecz rozpowszechniania rzekomo "nieprawdziwych informacji" na temat rosyjskiej armii dokonującej inwazji na Ukrainę - czytamy na łamach Meduzy.
Po rewizji Melkonianc został przewieziony na przesłuchanie - oznajmił niezależny portal Mediazona.
W ocenie innego współprzewodniczącego Gołosu, Stanisława Andrejczuka, intensyfikacja represji wobec tego ruchu jest związana z planowanymi 10 września w Rosji wyborami parlamentarnymi i regionalnymi. Władze uciekają się do masowych rewizji i wszczynają postępowania karne, ponieważ chcą maksymalnie utrudnić niezależnym obserwatorom monitorowanie przebiegu głosowania - przyznał Andrejczuk w rozmowie z rosyjską redakcją BBC.
Założony w 2000 roku jako stowarzyszenie Gołos szkoli obserwatorów wyborów, wspiera prace federalnej gorącej linii i serwisów online, zapewnia wyborcom pomoc prawną, a także prowadzi obserwację wyborów w byłych republikach ZSRR.
Już w 2013 roku Gołos został wpisany przez rosyjski resort sprawiedliwości na listę tzw. "zagranicznych agentów". Osiem lat później ten status nadano również nie zarejestrowanemu ruchowi społecznemu Gołos, kontynuującemu tradycje stowarzyszenia. Aktywiści wówczas podkreślali, że nie zajmują się działalnością polityczną.