Sekretarz stanu USA John Kerry oświadczył, że stanowczo odrzuca plany "spreparowanego, fikcyjnego" referendum niepodległościowego na wschodzie Ukrainy. Dodał, że w przyszłym tygodniu spotka się z europejskimi partnerami, aby omówić kroki ws. Ukrainy.
Na konferencji prasowej z szefową unijnej dyplomacji Catherine Ashton Kerry oświadczył, że USA są bardzo "zaniepokojone staraniami prorosyjskich separatystów w Doniecku i Ługańsku, aby zorganizować, szczerze mówiąc, spreparowane i fikcyjne referendum niepodległościowe 11 maja".
Oświadczył, że "stanowczo odrzuca te nielegalne wysiłki w celu dalszego podziału Ukrainy". Kerry dodał, że w przyszłym tygodniu spotka się w Europie z europejskimi partnerami, aby omówić dalsze kroki w sprawie ukraińskiego kryzysu.
Wcześniej stanowisko Departamentu Stanu na temat planowanego referendum przedstawiły rzeczniczki amerykańskiej dyplomacji.
– Żaden cywilizowany kraj nie uzna wyników referendum. A jeśli Rosja podejmie kolejne kroki, aby powtórzyć scenariusz nielegalnej aneksji Krymu we wschodniej lub południowej Ukrainie i wyśle więcej sił przez granicę, nastąpią zdecydowane sankcje USA i UE – podkreśliła rzeczniczka Departamentu Stanu Jen Psaki.
Nazwała plebiscyt, który ma się odbyć w niedzielę we wschodnich obwodach Ukrainy, "fikcyjnym referendum niepodległościowym".
Także inna rzeczniczka amerykańskiej dyplomacji Marie Harf ostrzegła, że "jeśli Rosja przejdzie do kolejnego etapu" i wkroczy na wschód Ukrainy, aby dokonać aneksji, "nastąpią surowe sankcje europejskie i amerykańskie". – Jesteśmy w trakcie powtórki scenariusza z Krymu – dodała.
Podobne referendum przeprowadzono 16 marca w należącej do Ukrainy Autonomicznej Republice Krymu. W jego wyniku Ukraina straciła władzę nad półwyspem, który został wcielony do Federacji Rosyjskiej. Aneksja Krymu nie została uznana przez społeczność międzynarodową.