Grupa Wagnera, budząca postrach banda uzbrojonych watażków, a często zwykłych przestępców, miała poczatkowo nazywać się inaczej. Jej herszt, Prigożyn chciał nazwać swoją prywatna formację zbrojną Grupą... Hitlera, ale ostatecznie zrezygnował z tej nazwy, biorąc pod uwagę kontekst historyczno-polityczny.
Jakby wyglądało, miano wytłumaczyć, dawnemu kucharzowi Putina, rosyjską Grupę Hitlera, walczącą na Ukrainie z... faszystami.
Prigożyn uznał argument i poszedł na kompromis, nadając swej formacji patronat Wagnera. Chodzi tu oczywiście o Richarda Wagnera, ulubionego kompozytora wodza III Rzeszy. W tym roku obchodziliśmy podwójną rocznicę twórcy "Śmierci Bogów" - 210 rocznicę urodzin i 140 rocznicę śmierci.
Skoro już o śmierci mowa. Zbigniew Rau stwierdził na antenie TVP Info, że informacja o śmierci Jewgienija Prigożyna najprawdopodobniej się potwierdzi. – Przeciwnicy polityczni, ci, których Władimir Putin uznaje za zagrożenie dla swojej władzy, nie umierają w sposób naturalny. Wystarczy wspomnieć Annę Politkowską, Borysa Niemcowa, Aleksandra Litwinienko – wyliczał Zbigniew Rau.
Minister spraw zagranicznych przypomniał, że bunt wagnerowców, do którego doszło dwa miesiące temu, był wielkim zaskoczeniem. – Nie mniejszym zaskoczeniem jest, że udało mu się to przetrwać, biologicznie i politycznie. To, że najprawdopodobniej zakończył dziś życie, nie jest zaskoczeniem — powiedział szef MSZ dodając, że większość obserwatorów sceny politycznej państwa rosyjskiego zakładało, że to wyłącznie kwestia czasu.
W opinii Zbigniewa Raua jeśli śmierć Jewgienija Prigożyna stanie się faktem, wówczas najprawdopodobniej politycznie i wojskowo dojdzie do dekompozycji Grupy Wagnera. – Trudno wyrokować — czy część z nich zostanie integralną częścią rosyjskich sił zbrojnych, cześć może dołączy do innych podobnych, nazwę to rosyjskimi NGO-sami, bo przecież Grupa Wagnera nie była częścią państwa rosyjskiego, część tych bliższych byłemu szefowi może podzielić jego los – komentował szef polskiej dyplomacji.