Jak to się mogło stać? Nie wie nikt. Kolejny cudowny przypadek. Zobaczcie
Słyną z ratowania istnień ludzkich przede wszystkim, obrony ojczyzny. Żołnierze ukraińskiej armii pomagają też opuszczonym i zaniedbanym czworonogom. Kilka dni temu w trakcie rozminowywania słynnej już Wyspy Węży na Morzu Czarnym znaleźli żywego kociaka. Zwierze, które przetrwało wojenną nawałę, huk i ostrzał trafiło do bezpieczngo miejsca na stałym lądzie.
Jak podał wywiad Ukrainy, wśród pozostawionego na wyspie rosyjskiego sprzętu był system naprowadzania, samolot bezzałogowy Orłan-10, przenośne wyrzutnie rakietowe, granatniki i broń palna. Ukraińscy żołnierze znaleźli też dokumenty osobiste rosyjskich żołnierzy i elektroniczne nośniki informacji. Na wyspie zatknięto też ukraińską flagę zamiast rosyjskiej.
„Oprócz tego znaleziono i ewakuowano no terytorium kontrolowane przez nasze władze ukraińskiego kota, który przeżył kilka miesięcy pod okupacją” – napisano w komunikacie służb.
Wyspa Węży w północno-zachodniej części Morza Czarnego, leżąca przy głównych szlakach żeglugowych do Odessy i sąsiednich portów, została zajęta przez Rosję pierwszego dnia inwazji na Ukrainę, 24 lutego. Następnie, według strony ukraińskiej, Rosjanie rozmieścili tam zmodernizowane systemy rakiet przeciwlotniczych, stacje walki elektronicznej i inną broń oraz sprzęt, by zapewnić osłonę dla ewentualnego desantu lub zmasowanego ostrzału Odessy.
Siły Zbrojne Ukrainy przeprowadziły w ostatnich tygodniach ataki na rosyjski garnizon na wyspie przy użyciu pocisków i dronów. 30 czerwca Andrij Jermak, szef biura prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, powiedział, że na wyspie nie ma już żołnierzy rosyjskich. Rzeczniczka Dowództwa Operacyjnego Południe Natalia Humeniuk powiedziała w sobotę, że wojska rosyjskie w dalszym ciągu atakują wyspę przy użyciu lotnictwa.