Podczas kryzysu finansowego strefy euro kanclerz Niemiec Angela Merkel nałożyła na głowy państw Europy Południowej rygorystyczne wymogi oszczędnościowe. W marcu 2010 r. gazeta „Bild” wzywała w nagłówku: „Zbankrutowani Grecy, sprzedajcie swoje wyspy, i Akropol też”. Teraz w obliczu kryzysu budżetowego w RFN Grecy radzą to samo Niemcom.
Teraz to „Niemcy stały się ‘chorym człowiekiem’ Europy. Gospodarka jest w recesji, rząd federalny ośmieszył się kryzysem budżetowym (..)”, pisze portal dziennika „Berliner Zeitung”, zauważając, że „obecnie ludzie w Grecji z pewną dozą satysfakcji patrzą na katastrofę w Niemczech”.
Były grecki minister energii i środowiska Panajotis Lafazanis odbija teraz piłeczkę z powrotem do Berlina. W wywiadzie dla gazety „Bild” stwierdził, że rząd niemiecki będzie musiał „nałożyć nadzwyczajne podatki zarówno na obywateli, jak i na firmy”, aby zlikwidować ogromne niedobory budżetowe. To jednak zaostrzyłoby kryzys.
- Innym rozwiązaniem byłaby sprzedaż aktywów publicznych, takich jak wyspy, w celu szybkiego zebrania dużych sum - powiedział „Bildowi” grecki polityk.
Jeśli Niemcy sami się z tym nie uporają, będą musieli przejść pod nadzór „Trójki” (Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, które monitorowały grecki budżet państwa podczas kryzysu euro).
- Życie jest mściwe. Niemcy doświadczą teraz tego, co narzuciły Grecji - podsumował były minister.
Bylibyśmy hipokrytami gdybyśmy stwierdzili, że kłopoty naszych zachodnich "przyjaciół" spędzają nam sen z powiek. My też mamy dla nich radę: oddajcie "waszą" część wyspy Uznam i Rugię. Z tym, że nie za pieniądze, a za darmo - jak na wypłatę reparacji was nie stać. Zawsze możecie też przyjechać do Polski na szczaw i mirabelki.