Setki tysięcy osób wyszły w niedzielę na ulice Hongkongu, by zaprotestować przeciwko projektowi zmian w prawie byłej brytyjskiej posiadłości, które umożliwiają przekazywanie podejrzanych komunistycznym władzom w Pekinie. Przed gmachem parlamentu doszło do walk z policją.
Podczas marszu żądano dymisji szefowej hongkońskich władz Carrie Lam, którą oskarżano o uleganie naciskom Pekinu. Do starć z funkcjonariuszami doszło po tym, gdy kilkuset protestujących starało się dostać do budynku parlamentu. Policjanci użyli wobec nich gazu łzawiącego. Organizatorzy marszu ogłosili, że w manifestacji brało udział 1,3 mln osób, czyli co siódmy mieszkaniec tego Specjalnego Regionu Administracyjnego ChRL. Policja podała, że manifestantów było czterokrotnie mniej. Ostatni raz tak duży tłum protestujących zebrał się w Hongkongu w 2003 r., gdy pół miliona osób uczestniczyło w wielkim marszu przeciwko prawu dotyczącemu bezpieczeństwa narodowego.
Jednak demonstranci nie zgadzają się na kolejne ustępstwo na rzecz komunistycznych władz w Pekinie, gdyż nie mają zaufania do chińskiego kontynentalnego wymiaru sprawiedliwości. Sądy uznają tam bowiem za winnych 99,9 proc. oskarżonych
Autor: Aleksander Kłos
CZYTAJ WIĘCEJ W DZISIEJSZEJ "GAZECIE POLSKIEJ CODZIENNIE"