Dżihadyści zdobyli sztab generalny obrońców Kobane. Walka jeszcze trwa
Wielokrotnie przeważające siły dżihadystów, które od 16 września oblegają kurdyjskie miasto Kobane w północnej Syrii, zdobyły siedzibę sztabu generalnego obrońców. Miasto wciąż walczy, ale kurdyjskim bojownikom brakuje już broni, amunicji, bandaży.
Obrońcy Kobane apelują do koalicji państw, które z USA na czele próbują powstrzymać ofensywę Państwa Islamskiego atakami z powietrza, o zwiększenie liczby nalotów.
Jednocześnie nadają z miasta komunikaty ostrzegające załogi samolotów: – Uważajcie, dżihadyści w toku ataków używają cywilnych samochodów z kurdyjskimi flagami, aby wprowadzić was w błąd!.
W czwartek i piątek samoloty koalicji siedmiokrotnie atakowały wojska dżihadu nacierające na Kobane, ale nie powstrzymało to postępów ofensywy. Siły Państwa Islamskiego kontrolują już prawie połowę miasta i rozpoczęły natarcie na północne dzielnice z zamiarem całkowitego odcięcia Kobane od pobliskiej granicy tureckiej, jedynego kierunku, z którego teoretycznie mogą jeszcze do niego docierać posiłki w ludziach i broni.
– Zdobycie siedziby sztabu generalnego pozwoli dżihadystom posunąć się w kierunku granicy tureckiej i jeśli manewr się powiedzie, oblężenie się zamknie i siły kurdyjskie zostaną w mieście odcięte – wyjaśnił sytuację dziennikarzom Rami Abdel Rahman, dyrektor Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka.
– Koalicja może niszczyć pojazdy i stanowiska ogniowe Państwa Islamskiego, ale nie jest w stanie zapobiec dalszym dostawom aprowizacji i broni z bastionów Państwa Islamskiego w Rakka i Aleppo w północnej Syrii, które właśnie nadciągają – dodał Rahman.
– Nie walczymy tylko w obronie naszego miasta, prowadzimy walkę z terroryzmem. Dziękujemy koalicji za pomoc, ale prosimy o większe nasilenie ataków powietrznych przeciwko Państwu Islamskiemu – apelował jeden z kurdyjskich dowódców Mustafa Ebdi.
Kobane – podkreślił – to symbol oporu wobec Państwa Islamskiego w Syrii, od 25 dni stawiamy czoło najważniejszemu ugrupowaniu terrorystycznemu na świecie – mówi Mustafa Ebdi i dodaje: – Wszyscy kurdyjscy bojownicy są gotowi poświęcić życie!
Specjalny wysłannik ONZ do Syrii Staffan de Mistura ostrzegł, że zajęcie kurdyjskiej enklawy Kobane przez dżihadystów walczących pod sztandarem Państwa Islamskiego sprawi, iż będzie ono kontrolowało 400 kilometrów granicy syryjsko-tureckiej, liczącej 900 km.
Tymczasem przywódca największej kurdyjskiej partii politycznej w Syrii zaapelował do Turcji o to, aby pozwoliła na przejazd przez jej terytorium transportu broni dla obrońców Kobane, zapewniając, że nie stanowi on dla Turcji "żadnego zagrożenia".
– Desperacko potrzebujemy pomocy ze strony Turcji – powiedział korespondentowi AFP Salih Muslim, przewodniczący Partii Unii Demokratycznej (PYD).
Tymczasem granica ta pozostaje zamknięta dla Kurdów.
Muslim powitał z radością zielone światło, jakie dał turecki parlament interwencji Turcji przeciwko Państwu Islamskiemu. Zaapelował do Ankary, aby bez dalszej zwłoki przystąpiła do międzynarodowej koalicji, której przewodzą Stany Zjednoczone, i zaczęła "postępować uczciwie" w sprawie Syrii.
Mimo wyników głosowania w Medżlisie turecki rząd islamsko-konserwatywny pozostający u władzy od 2002 roku pozostaje z bronią u nogi, wywołując oburzenie Kurdów.
Turcja, druga potęga wojskowa wśród członków NATO, obawia się bowiem, że jej interwencja wojskowa przeciwko Państwu Islamskiemu rykoszetem umocni syryjski reżim Baszara el-Asada, jej głównego wroga – pisze z Ankary AFP.
W piątek wieczorem dotarła z Waszyngtonu informacja, że Turcja zgodziła się pomóc w szkoleniu i wyposażeniu wojskowym umiarkowanej opozycji syryjskiej.
– Turcja zgodziła się pomóc w szkoleniu i wyposażeniu umiarkowanej syryjskiej opozycji – oświadczyła rzeczniczka Departamentu Stanu USA Marie Harf.
Oświadczenie nie wspomina o ewentualnej tureckiej pomocy dla kurdyjskich obrońców Kobane.