23-miesięczny Loki Sharp zginął w pożarze domu ratując swojego pupila. Do tragedii doszło w Stanach Zjednoczonych, w stanie Arkansas.
W piątek po południu, w domu w którym 23-miesięczny Loki Sharp mieszkał ze swoimi rodzicami i psem, wybuchł pożar.
Początkowo rodzice dziecka próbowali samodzielnie ugasić ogień, jednak po chwili zmagań, zdecydowali się zadzwonić po pomoc i uciec z płonącego budynku.
Kurtis i Caitlin Sharp - rodzice chłopca, zorientowali się nagle, że nie ma z nimi ich syna.
Okazał się, że dziecko wróciło do ogarniętego płomieniami domu chcąc uratować swojego psa.
Lokiego ani jego pupila nie udało się uratować.
Straż pożarna przypuszcza, że pożar mogło spowodować zwarcie w instalacji elektrycznej.
Pogrążeni w żałobie rodzice poprosili, by uczestnicy pogrzebu ich dziecka nie ubierali się na czarno, a połączyli kilka kolorów, które lubił ich syn: czerwony, biały i czarny.
Przyjaciele rodziny zorganizowali zbiórkę pieniędzy, żeby pomóc Kurtisowi i Caitilin, którzy stracili swój cały dobytek.
Czytaj także:
Narkotyki warte ponad milion euro... Akcja CBŚP i niemieckiej Policji
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Bliska współpracownica Tuska blokuje "Republikę" w KPRM, jej partner jest wydawcą w TVN24
TYLKO U NAS