Anna Maria Drymer z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych wyraziła w studiu Telewizji Republika powątpiewanie w to, czy ukraińskie władze zechcą spacyfikować demonstrujących w Kijowie. - To nie jest scenariusz, który pasuje władzy - powiedziała.
Drymer podkreśliła, że obecnie "opozycja ma dużo trudniejsze zadanie" niż rząd Ukrainy. - Piłka jest po stronie rządowej. Oni podkreślają, że państwo i rząd muszą normalnie pracować. Może dojść do sytuacji, kiedy ci demonstranci zostaną usunięci siłą - oceniła Drymer. Dodała, że "niepokojące są informacje, że szukani są ci, którzy kierowali protestami". - Grożono profesorom, że będą zwalniani za to, że zwalniali studentów, żeby mogli protestować - powiedziała.
Drymer uznała jednak, że scenariusz siłowego rozwiązania konfliktu na Ukrainie jest niepożądany przez rząd. - Nie wiem, czy będą chcieli pacyfikować To nie jest scenariusz, który pasuje władzy. Ukraińcy to nie jest naród, który pozwoli się traktować jak bydło - powiedziała. Oceniła również, że to "od strony rządowj zależy jak ten kryzys zostanie rozwiązany".
Drymer odniosła się także do postawy Rosji i Unii Europejskiej wobec wydarzeń na Ukrainie. - Nie powiedziałabym, że Rosji musi bardzo mocno zależeć na rozwiązaniu siłowym. Każde rozwiązanie siłowe może wywołać większą furię u ludzi. Janukowycz będzie się starał uniknąć takiego scenariusza, bo czekałby go ostracyzm ze strony Unii - powiedziała. Dodała, że "Rosja zrobiła bardzo dużo, żeby Ukrainę przeciągnąć na swoją stronę", a politycy unijni dopiero teraz dostrzegli, że na Ukrainie "są ludzie protestujący w imię wartości europejskich i może warto coś z tym zrobić".