Na położonej na Morzu Egejskim greckiej wyspie Lesbos, zamieszkałej przez 100 000 ludzi, jesienią 2015 roku pojawiły się dziesiątki tysięcy nielegalnych imigrantów. Przybywali każdego dnia tysiącami - pisze Burak Bekdil. Tłumaczenie artykułu podaje portal euroislam.pl.
Pewnego wieczoru niebiesko-szare niebo zachmurzyło się zaraz po zachodzie słońca. Grube chmury pociemniały, a deszcz z hukiem lunął nad miastem. Kiedy biegłem po śliskiej drodze, by schronić się w barze przyjaciela, usłyszałem grupę pięciu biednych duszyczek mówiących po persku z tureckim akcentem i w pośpiechu szukających schronienia pod okapami budynku.
Kwadrans później znalazłem ich przed barem mojego przyjaciela, całkowicie przemoczonych. Wyszedłem i zapytałem, czy mówią po angielsku; pokręcili głowami. Zapytałem ich po turecku, czy znają ten język. Z błyszczącymi oczami trzech z nich wesoło opdarło: „Evet!” [„Tak” po turecku]. Powiedziałem im, że mogą wejść do baru. Zawahali się, ale grzecznie odmówili. Zapytałem, czy potrzebują żywności, wody lub papierosów.
Ten z najbardziej płynnym tureckim wystąpił na przód. Wyciągnął z kieszeni zwitek banknotów i powiedział: „Jeśli naprawdę chcesz pomóc, znajdź nam hotel, najlepszy jaki się da, mamy gotówkę…Pieniądze nie są problemem. Znajdź nam hotel, a zapłacimy ci prowizję”. Wyjaśnił, że wszystkie hotele na wyspie są pełne uchodźców i ciężko znaleźć pokój. Przeprosiłem i zniknąłem w barze.
Prawie dwa lata później, w piękny i chłodny letni wieczór w barze na tej samej wyspie spotkałem A.. Ten syryjski uchodźca często spędza wieczory w barach ze swoimi zachodnimi przyjaciółmi. Ci przyjaciele są przeważnie romantycznymi europejskimi pracownikami socjalnymi, którzy, jak kilkakrotnie miałem okazję zauważyć, noszą koszulki, torby i laptopy ozdobione flagą palestyńską. Są na wyspie, aby pomóc biednym uchodźcom muzułmańskim, którzy uciekają przed wojną w swoich krajach ojczystych.
„Powiem ci w tajemnicy, jak muzułmanin muzułmaninowi” – powiedział A. w dobrej angielszczyźnie po wychyleniu kilku kieliszków whisky. „Ci europejscy pracownicy socjalni to śmieszni ludzie. Ale są nie tylko śmieszni. Są też głupi. Nie wiem, dlaczego są zakochani w muzułmańskiej sprawie, za którą nie opowiadają się nawet wszyscy muzułmanie”.
W zeszłym roku trzech Afgańczyków zatrzymało się przed moim domem na tej samej wyspie i poprosiło o wodę pitną. Dałem im trzy butelki i zapytałem, czy potrzebują czegoś innego. Kawa? Przyjęli zaproszenie i usiedli na krzesełkach ogrodowych. Powiedzieli, że cieszą się, że ich gospodarzem na tej niewiernej wyspie nie jest niewierny, ale muzułmanin. Młody Afgańczyk ubrany jak raper z taniego klipu hip-hopowego na MTV, stwierdził: „Pewnego dnia my, dobrzy muzułmanie, zdobędziemy ziemie niewiernych”. Zapytałem, dlaczego więc bierze od niewiernych pieniądze na życie. – „To jest halal” (dozwolone – red.) – odparł. „Niewiernych łatwo oszukać.”
M., inny płynnie mówiący po angielsku „uchodźca” syryjski, dał mi długi wykład na temat wspaniałych rządów prezydenta Turcji Erdoğana. „Turcja jest najlepszym krajem na świecie!” – oznajmił. „Erdoğan jest liderem ummy” (wspólnoty muzułmańskiej – red.). Zapytałem, dlaczego ryzykował życie, aby przedostać się nielegalnie z „najlepszego kraju na świecie” do „biednych, niewiernych krajów”. „Chcę iść do Europy, aby zwiększyć populację muzułmanów” – odparł. „Chcę założyć tam muzułmańską rodzinę, chcę mieć mnóstwo dzieci”. Przypomniałem mu, że Grecja też jest krajem europejskim. „Nie, wcale nie jest” – odpowiedział.
„"Romantyczny" Zachód nie pyta, dlaczego właściwie miliony nienawidzących go muzułmanów zmierzają w jego kierunku”Prawie wszyscy nielegalni imigranci na tej i innych greckich wyspach chcą pojechać do Niemiec, bo słyszeli od znajomych i krewnych, że tam będą najlepiej zarabiać metodą na „ubogich” uchodźców. Stereotyp „biednych duszyczek uciekających przed wojną w ich rodzimych krajach” z dnia na dzień staje się coraz mniej przekonujący. To prawda, że większość Syryjczyków uciekła do Turcji po rozpoczęciu wojny domowej w swoim kraju. Dlaczego jednak ryzykują życie, aby następnie wcisnąć się do 12-osobowych kauczukowych łodzi z 40-50 innymi osobami, w tym dziećmi i osobami starszymi? Z powodu wojny w Turcji?