"Dowcipniś" z Kanady stanie przed sądem. W samolocie, robiąc selfie, ogłosił, że ma koronawirusa
Pewnemu 29-letniemu Kanadyjczykowi przyjdzie teraz słono zapłacić za głupi i nieodpowiedzialny żart. Mężczyzna trafił do aresztu i stanie przed sądem za to, że na pokładzie samolotu okłamał obsługę, że jest zarażony koronawirusem- donoszą media.
Sytuacja miała miejsce podczas jednego z lotów boeinga 767 z Kanady na Jamajkę. Mężczyzna stwierdził, że był w Chinach i został zakażony koronawirusem.
Kanadyjczyk spowodował w ten sposób zakłócenie w locie. Załoga musiała zawrócić maszynę na lotnisko w Toronto. Na pokładzie boeinga były wówczas 243 osoby.
Po powrocie samolotu do Toronto, 29-latek został przebadany przez lekarzy, którzy nie stwierdzili u niego żadnych objawów niebezpiecznego wirusa.
Kanadyjczyk ze swojego głupiego żartu wytłumaczy się teraz sędziemu. Mężczyzna został również aresztowany. Rozprawa przed sądem odbędzie się na początku przyszłego miesiąca.
Jak donoszą media, jedna z pasażerek twierdzi, że podczas lotu widziała mężczyznę, który robił sobie selfie i mówił głośno, że jest zarażony śmiercionośnym wirusem z Wuhan.
Linie WestJet przeprosiły wszystkich pasażerów za incydent. Opublikowano w tej sprawie oświadczenie, w którym linie lotnicze wskazywały na konieczność powrotu maszyny do Toronto, gdyż tak nakazują protokoły dotyczące chorób zakaźnych na pokładzie.