W ramach trwającej 72 sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ prezydent Stanów Zjedoczonych, Donald Trump, przedstawił plan reformy organizacji. Skrytykował ONZ w związku z marnowaniem potencjału, co w jego opinii potwierdza konieczność zmian. „Ostatnie lata pokazują, że ONZ nie wykorzystuje swojego potencjału w wyniku przerostu biurokracji oraz błędów w zakresie zarządzania”, oświadczył Trump w trakcie poniedziałkowego spotkania. Ponadto wskazał na konieczność przyjęcia „śmiałej postawy” przez państwa członkowskie oraz odrzucenie bierności. Deklaracja dotycząca reorganizacji została przyjęta przez 128 państw.
Trump wypominał, iż dwukrotny wzrost liczby pracowników oraz znaczne zwiększenie budżetu ONZ, licząc od roku 2000, nie przyniosło oczekiwanych skutków. „Nie widzimy rezultatów adekwatnych do podjętych inwestycji. ONZ musi skupić się na osiąganiu wyników, a nie na samym procesie działania”. Prezydent podkreślił także, iż „żaden ze 193 krajów członkowskich nie powinien dźwigać na swoich barkach ciężaru niedostosowanego do jego możliwości finansowych bądź militarnych”. Aktualnie Stany Zjednoczone zapewniają środki finansowe stanowiące odpowiednio 25% budżetu operacyjnego ONZ oraz 28% odrębnego budżetu dotyczącego misji pokojowych organizacji. Odniesienie do „dźwigania przez kraje członkowskie ciężaru dostosowanego do ich możliwości” jest najprawdopodobniej nawiązaniem do pojawiających się doniesień medialnych na temat planowanych przez administrację Trumpa cięć budżetowych, które objęłyby także fundusze przekazywane na poczet ONZ. Z pewnością prezydent USA chciałby zwiększyć udział innych krajów członkowskich w zakresie finansowania. Trump wezwał także do stworzenia jasno zdefiniowanego systemu, który umożliwiłby rzetelną ocenę skuteczności działań misji pokojowych prowadzonych pod egidą ONZ na całym świecie.
Jeśli zmiany zawarte w deklaracji wejdą w życie, sekretarz generalny ONZ uzyska znaczną władzę wykonawczą w zakresie inicjowania reform mających na celu „zapewnienie większej transparentności i przewidywalności” czy „zwalczanie zbędnych, duplikujących się oraz powielających rozwiązań organizacyjnych”.
W opinii obserwatorów prezydent wypowiadał się w sposób umiarkowany, nie szczędząc pochwał jednemu z głównych sprzymierzeńców usprawnień, sekretarzowi generalnemu ONZ Antonio Guterresowi. Guterres zgadza się z diagnozą stawianą przez Trumpa, szczególnie w zakresie biurokracji, która jego zdaniem „wymknęła się spod kontroli”. „Czasem zadaję sobie pytanie, czy istniał jakichś spisek, aby procedury podejmowania decyzji przez ONZ ustanowić w taki sposób, by uniemożliwić efektywne działanie”, oświadczył.