Mniejszość niemiecka chwali sobie rządy Tuska, ale chce jeszcze więcej...
Ryszard Galla, lider mniejszości niemieckiej w Polsce udzielił wywiadu portalowi dw.com. Niemiec zadowolony jest z "przywrócenia normalności" przez Tuska w zakresie praw jego mniejszości, choć chce jeszcze więcej. Przy okazji, Galla uderza bezpardonowo w Prawo i Sprawiedliwość oraz w prezydenta Karola Nawrockiego.
"(...) mogę mówić o powrocie do normalności. Przykładem jest decyzja minister edukacji narodowej przywracająca mniejszości niemieckiej liczbę godzin nauczania języka niemieckiego jako ojczystego na tym samym poziomie, jaki mają inne mniejszości. To, co zaproponował zabrać poseł Janusz Kowalski i co nam zabrano, zostało przywrócone. Współpraca ze stroną rządową jest w tej chwili bardzo poprawna", stwierdza Galla, który jednak zaraz wysuwa kolejne żądania do spełnienia.
Tym razem (przynajmniej na obecnym etapie) nie chodzi jednak o Gdańsk, czy korytarz przez Pomorze.
"Nie ukrywam, że chcielibyśmy jako mniejszość niemiecka posiadać szkoły, które nauczałyby w dwóch językach albo też z niemieckim jako językiem wykładowym", postuluje Niemiec, który ubolewa, że jak dotąd "nawet w placówkach dwujęzycznych bodajże cztery przedmioty muszą być jeszcze wciąż nauczane w obu językach" [polskim i niemieckim - przyp. red.].
Galla ubolewa, ze reprezentowana przez niego mniejszość ma wciąż problemy z tożsamością. Winą za taki stan rzeczy obarcza, oczywiście, Prawo i Sprawiedliwość.
"W ostatnich latach, gdy rządził PiS, sytuacja się pod tym względem pogorszyła. Ta antyniemieckość spowodowała, że społeczeństwo jakby powróciło do lat krótko po wojnie, kiedy trzeba było odwagi, by przyznawać się do pochodzenia niemieckiego", stwierdza kuriozalnie Niemiec.
Ryszard Galla i reprezentowana przez jego mniejszość nie chce ograniczać się do zabiegania tylko o partykularne interesy Niemców. On widzi się jako reprezentant wszystkich "mniejszości", w tym przede wszystkim - tak można odczuć - śląskiej.
"Za chwilę będzie procedowana po raz kolejny ustawa o języku śląskim. Myślę, że i z nią będzie problem", ubolewa Galla, odnosząc się do zawetowania przez prezydenta Karola Nawrockiego nowelizacji ustawy, która miała uznać "język wilamowski" za język regionalny.
Pochylający się nad prawami mniejszości narodowych w Polsce Niemiec to dość kuriozalna figura.
Przypomnijmy, że za Odrą nadal faktycznie obowiązuje rozporządzenie niemieckiej Rady Ministrów z 27 lutego 1940 roku, podpisane przez marszałka III Rzeszy Hermanna Goeringa, które nakazywało rozwiązanie wszelkich organizacji polskiej mniejszości narodowej w Rzeszy oraz konfiskatę ich mienia. Zmarły Adwokat Stefan Hambura, który reprezentował polskie organizacje w Niemczech, podkreślał, że skutki tego rozporządzenia są odczuwane do dziś, mimo licznych apeli kierowanych do najwyższych władz Niemiec.
Jak przypomina portal pressmania.pl, "trzeba zwrócić uwagę na wyraźną różnicę w traktowaniu mniejszości niemieckiej w Polsce w porównaniu do traktowania mniejszości polskiej w Niemczech. Polska inwestuje znacznie więcej w oświatę niemiecką na swoim terytorium niż Niemcy w oświatę polską. Tylko 3 proc. młodych Polaków może korzystać w Niemczech z nauki języka polskiego jako języka ojczystego, podczas gdy w Polsce nauka języka niemieckiego w polskich szkołach jest dostępna dla znacznie większej liczby niemieckich uczniów, szczególnie na Opolszczyźnie".
Tak było i za rządów PiS, tak postponowanych przez Niemca Gallę.
Źródło: Republika, dw.com, pressmania.pl
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X