Donald Trump ogłosił w Polsce cios w samo serce polityki gazowej Rosji i Niemiec
Zarówno na szczycie głów państw Trójmorza, jak i podczas swojego wystąpienia na pl. Krasińskich w Warszawie, prezydent Stanów Zjednoczonych poświęcił sporo miejsca możliwości eksportu amerykańskiego gazu łupkowego do Europy - pisze Zbigniew Kuźmiuk.
Bardzo wyraźnie ta sprawa wybrzmiała także na konferencji prasowej po spotkaniu prezydenta Donalda Trumpa z naszym prezydentem Andrzejem Dudą na Zamku Królewskim w Warszawie.
Prezydent USA mówił, że Stany Zjednoczone są gotowe dostarczać gaz skroplony państwom Trójmorza i jak zapewniał, że nigdy nie będą go wykorzystywały jako instrumentu politycznego oddziaływania na odbiorców.
Co więcej zaznaczył, że w ten sposób USA nie pozwolą, aby inne kraje (w domyśle Rosja i jej koncern Gazprom), wykorzystywały dostawy gazu ziemnego, jako swoistą broń polityczną.
2. Ta wypowiedź prezydenta Trumpa jak można się domyślać zmroziła polityków niemieckich i rosyjskich i koncerny energetyczne stojące za dotychczasową współpracą gazową obydwu krajów.
Istniejącym gazociągiem Nord Stream Niemcy mogą sprowadzać do swojego kraju 55 mld m3 rosyjskiego gazu i mogą go sprzedawać zarówno odbiorcom zarówno w kraju jak i za granicą, (jako jeden z nielicznych odbiorców Niemcy mają zgodę Rosjan na reeksport rosyjskiego gazu).
Od wielu miesięcy Niemcy i Rosja forsują budowę dwóch kolejnych nitek gazociągu po dnie Morza Bałtyckiego pod nazwą Nord Stream 2 o przepustowości 55 mld 3, co oznaczałoby, że „4 rurami” Rosjanie mogliby przesyłać do Niemiec aż 110 mld m3 gazu rocznie.
3. A przecież już istniejąca infrastruktura gazowa umożliwia przesyłanie z Rosji do Europy blisko 250 mld m3 gazu (gazociągami przez Ukrainę i Polskę), podczas gdy import gazu przez UE z Rosji w 2014 roku wyniósł ok. 120 mld m3, czyli wykorzystane jest niecałe 50% tych możliwości.
Co więcej po oddaniu do użytku dwóch pierwszych nitek Nord Stream wykorzystanie przepustowości gazociągów przebiegających przez terytorium Ukrainy w 2014 roku gwałtownie spadło z 58% do 28%, podczas gdy wykorzystanie dwóch pierwszych nitek NS wzrosło z 36 do 60%, co oznacza, że głównym celem NS2 będzie zwiększenie rosyjskich mocy przesyłowych.
W ten sposób dojdzie do całkowitej eliminacji przesyłu gazu przez Ukrainę i w konsekwencji odcięcie od rosyjskiego gazu Słowacji w 100% uzależnionej od tych dostaw, a w przyszłości także być może Polski poprzez ograniczenie dostaw gazociągiem Jamalskim.
Należy także przypomnieć, że wykorzystanie obecne istniejącej infrastruktury LNG (gazu skroplonego) w UE wynosi zaledwie 25%, co oznacza, że aż 75% nie jest zagospodarowane a to w liczbach bezwzględnych około 150 mld m3 gazu, a więc wyraźnie więcej niż import gazu z Rosji w 2014 roku (ok.120 mld m3).
4. A więc w Europie jest już infrastruktura gazowa przy pomocy, której można do Europy sprowadzać olbrzymie ilości gazu skroplonego ze Stanów Zjednoczonych, a po jej rozbudowie (np. powstaniu nowego gazoportu na chorwackiej wyspie Krk i kolejnych gazociągów i rewersów na już istniejących), możliwe są dostawy tego gazu do wszystkich krajów Trójmorza, ale także na Ukrainę, która jest w konflikcie z Rosją.
Jeżeli, więc do realizacji porozumienia gazowego pomiędzy USA i krajami Trójmorza by naprawdę doszło, to będzie to cios w samo serce rosyjsko-niemieckiej polityki gazowej, która jest od kilku lat bezwzględnie realizowana, mimo że jest sprzeczna z unijną polityką w tym zakresie.
To właśnie dlatego Rosjanie i Niemcy tak się spieszą z realizacją Nord Stream 2, nawet za cenę łamania europejskiego prawa, a wypowiedzi prezydenta USA w Warszawie w sprawie nowej amerykańskiej polityki gazowej, powodują nerwowe reakcje polityków i przedstawicieli koncernów energetycznych w obydwu krajach.