Po uszkodzeniu podmorskich kabli komunikacyjnych w Morzu Bałtyckim kraje regionu zastanawiają się, czy wskazane jest wdrożenie artykułów Traktatu Północnoatlantyckiego. Fińscy politycy wspominali zarówno o 4., jak i 5. art. traktatu NATO.
Artykuł 5 Traktatu NATO głosi, że "zbrojna napaść" na jednego lub więcej członków sojuszu "będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim". W takim przypadku każde z państw "w ramach wykonywania prawa do indywidualnej lub zbiorowej samoobrony" udzieli pomocy krajom napadniętym, "podejmując niezwłocznie, samodzielnie, jak i w porozumieniu z innymi Stronami, działania jakie uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego."
Art. 5 nie oznacza ani automatycznego, ani natychmiastowego rozpoczęcie przez państwa sojusznicze działań militarnych - takich jak np. wysłanie wojsk. Zobowiązuje jednak państwa członkowskie NATO do jakiejś formy reakcji.
Artykuł ten został przywołany tylko raz w ponad 70-letniej historii sojuszu: po atakach terrorystycznych na Stany Zjednoczone we wrześniu 2001 r. Jednak, jak zauważyli eksperci Centrum Analizy Polityki Europejskiej (CEPA), o ile Wielka Brytania przyłączyła się do kampanii USA przeciwko talibom w początkach października, to niemiecki Bundestag podjął decyzję o zaangażowaniu niespełna 4 tys. żołnierzy dopiero miesiąc później, zaś Hiszpania nigdy nie uzyskała zgody parlamentu na wysłanie sił.
Art.5 nadal pełni funkcję istotnego środka odstraszającego, choć pozostawia otwartą furtkę dla mniej entuzjastycznych sojuszników - uznali analitycy.
Agresja na jedno z państw członkowskich nie musi prowadzić automatycznie do uruchomienia art. 5. Rozwiązaniem pośrednim są konsultacje, opisane w art. 4. traktatu: "Strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć, zdaniem którejkolwiek z nich, zagrożone będą integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze stron". Art. 4 jest powszechnie uważany za punkt wyjścia dla operacji NATO, jednak powołanie się nań nie powoduje żadnych zobowiązań w zakresie obrony zbiorowej
Procedurę w ramach art. 4 uruchamiano w historii Sojuszu siedmiokrotnie. Zabiegał o to w 2014 r. ówczesny polski prezydent Bronisław Komorowski po tym, gdy 1 marca tamtego roku wyższa liczba parlamentu Rosji wydała zgodę na użycie rosyjskich sił zbrojnych na terytorium Ukrainy. Trzy dni później, 4 marca, Rada Północnoatlantycka obradowała w tej sprawie pod przewodnictwem sekretarza generalnego Andersa Fogha Rasmussena.
Z art. 4 korzystała także Turcja. W lutym 2003 r. – jeszcze przed inwazją na Irak - w obliczu rosnącego napięcia wystąpiła o konsultacje w tym trybie, obawiając się ataku rakietowego na swoje terytorium ze strony Iraku. W 2012 r. domagała się konsultacji w związku ze swoim konfliktem z Syrią.
Ostatnim razem o wykorzystanie art. 4 zwróciły się w lutym 2022 Bułgaria, Czechy, Estonia, Łotwa, Litwa, Polska, Rumunia i Słowacja w związku z inwazją Rosji na Ukrainę. Sojusz potępił Rosję, domagając się "zawrócenia z wybranej przez nią ścieżki przemocy i agresji ", postanowiono również "podjąć dodatkowe kroki w celu dalszego wzmocnienia odstraszania i obrony", zastrzegając, że środki "są i pozostają zapobiegawcze, proporcjonalne i nieeskalujące".
Źródło: PAP
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Anusz: rola Sikorskiego w Platformie rośnie - nawet jeśli przegra stanie się trzecią najważniejszą postacią w PO