Czy chiński smok wchłonie Tajwan? Pekin ostrzy kły. Tokyo protestuje [wideo]
Sytuacja na Dalekim Wschodzie robi się coraz bardziej niebezpieczna. Szef japońskiej dyplomacji Yoshimasa Hayashi, który w czwartek przebywa w Kambodży, zażądał od ChRL "natychmiastowego przerwania" manewrów wojskowych wokół Tajwanu. Ćwiczenia te są reakcją Pekinu na niedawną wizytę przewodniczącej Izby Reprezentantów USA Nancy Pelosi w Tajpej.
Minister obrony Japonii Nobuo Kishi przekazał, że pięć pocisków balistycznych wystrzelonych przez Chiny uderzyło na terytorium japońskiej wyłącznej strefy ekonomicznej na morzu. Dodał, że to pierwszy taki incydent w historii dwóch krajów, a Tokio złożyło w związku z tym protest drogą dyplomatyczną.
Z kolei sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg powiedział, że Chiny nie powinny powstrzymać eskalację napięć.
"Wizyta Nancy Pelosi nie jest powodem dla Chin, aby przesadnie reagować, grozić Tajwanowi albo używać groźnej retoryki", oświadczył w wywiadzie dla agencji Reutera.
"Stany Zjednoczone i inni członkowie NATO regularnie składali wizyty na wysokim szczeblu na Tajwanie w ostatnich latach, więc nie jest to powodem dla Chin do przesadnej reakcji" - dodał.
Temat był dziś przedmiotem rozmowy w Telewizji Republika. Gość Marcina Bąka profesor Zbigniew Lewicki stwierdził, że "gdyby Pekin objął kontrolę nad Tajwanem to skończyłyby się swobody i demokracja; skończyłoby się mniej więcej wszystko to co jest na Zachodzie, zacząłby się normalny ucisk autorytarny" powiedział. Cała rozmowa w oknie powyżej. Polecamy.