Czterech bojowników proukraińskiego ochotniczego batalionu „Donbas" zginęło, a 9 zostało rannych w zasadzce przygotowanej przez separatystów koło wsi Karłowka w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy – podało biuro prasowe batalionu.
Według najnowszych danych, które ma biuro prasowe batalionu, rannych jest 9 osób. W budynku, gdzie ukrywali się bojownicy w Karłowce, zostało zastrzelonych i obrzuconych granatami trzech ludzi, a jeden zginął podczas starcia zbrojnego rano – napisano w komunikacie biura prasowego.
Wcześniej doniecka administracja obwodowa napisała w oświadczeniu, że w rejonie jasynuwackim (wioska Karłowka) doszło dziś do bitwy między samoobroną (tj. separatystami) i specjalnym batalionem „Donbas”. Według wstępnych danych wydziału zdrowia donieckiej administracji obwodowej jeden człowiek zginął i 9 ludzi zostało rannych.
Administracja poinformowała, że wszyscy ranni są w szpitalach, mają rany postrzałowe od lekkich po bardzo poważne; dwóch rannych przeszło operacje.
Dowódca batalionu Semen Semenczenko napisał rano na Facebooku, że część batalionu "Donbas" została otoczona i zaatakowana przez separatystów, ale większości bojowników udało się wyrwać z okrążenia. Podał, że 50 proc. składu osobowego odniosło rany, a grupie pozostającej w okrążeniu kończy się amunicja i stracono z nią łączność telefoniczną.
Jeszcze przed wydostaniem się bojowników z okrążenia Semenczenko informował, że do miejsca bitwy „podjechał transporter opancerzony separatystów, ściągnięto karabiny maszynowe dużego kalibru, rzucają granatami”. Pisał, że 15 km w stronę Krasnoarmijska jest ukraiński posterunek z czterema transporterami opancerzonymi, ale ze względu na ostrzał prowadzony przez snajperów nie można przedostać się do otoczonych. Wszystkie moje prośby do dowództwa sił zbrojnych o przysłanie posiłków pozostały bez odpowiedzi – pisał Semenczenko.
Później biuro prasowe batalionu "Donbas" podało, że część bojowników dostała się do niewoli, a część zginęła.