Na terenie przyszłej palestyńskiej ambasady w Pradze, gdzie w skutek wybuchu sejfu zginął ambasador Dżamala Muchammed Dżamala, śledczy znaleźli pewną ilość broni, która nie figuruje w oficjalnej czeskiej ewidencji - poinformował szef praskiej policji Martin Vondraszek. Cały czas trwa tam śledztwo dot. śmierci 56-letniego dyplomaty
Dokładnej ilości ani rodzaju broni nie ujawnił. Jak zaznaczył, przy badaniu okoliczności wybuchu, który zabił 56-letniego ambasadora Dżamala Muhammada Dżamala, policjanci znaleźli szereg śladów. - Jeśli pytacie, czy była to także broń, to mówię, że tak - powiedział Vondraszek. Dodał, że policja sprawdza, czy broń ta znajduje się w którejś ze światowych baz danych. Śledztwo ma też ujawnić, w jaki sposób broń dostała się na teren przyszłej ambasady. Czeski tygodnik "Respekt" poinformował na swej stronie internetowej, że policjanci znaleźli pistolety maszynowe i inną broń, wystarczające dla "dziesięcioosobowej jednostki bojowej".
Eksplozja sejfu nastąpiła w nowej rezydencji ambasadora, znajdującej się obok nieukończonego jeszcze budynku samej ambasady. Do nowego obiektu przenoszony jest obecnie inwentarz dotychczasowej palestyńskiej placówki dyplomatycznej.
Czeskie służby śledcze nie dysponują żadnymi wskazaniami, że wybuch był zamachem terrorystycznym, zaś według strony palestyńskiej ambasador padł najprawdopodobniej ofiarą wypadku przy pracy. Jednocześnie trwa intensywne śledztwo sprawdzające, czy dyplomata na pewno nie został zamordowany.
Sejf badany jest obecnie w Instytucie Kryminalistyki w Pradze, gdzie czescy eksperci sprawdzają obecność śladów materiałów wybuchowych. W analizie uczestniczą też eksperci paleństyńscy.