Na Telegramie pojawiła się przechwycona przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy rozmowa żołnierza samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej z jego kuzynką, mieszkającą na okupowanych przez rosyjskie wojska terenach obwodu zaporoskiego. W nagraniu kobieta mówiła o tym, jak Rosjanie gwałcą nieletnie dziewczynki.
- Sierioża, chodź i sam zobacz, co się tutaj dzieje. Zawsze ci ufałam. Wierzyłam, gdy tłumaczyłeś mi, kim są "banderowcy" i znienawidziłam ich. A teraz kogo mam nienawidzić? - pyta rozmówczyni żołnierza, Ukrainka z miejscowości Tarasowka. - Nie wiem, gdzie mam ochronić swoje wnuczki przed tymi "wyzwolicielami". One są w wieku 10 i 14 lat. Częstujemy ich jedzeniem, a oni (rosyjscy żołnierze) wchodzą do domów i gwałcą, nie oszczędzają nawet dzieci, strzelają w nogi. Co mam robić? Oni chodzą po wsi, wypytują o młode dziewczęta i proponują w zamian za nie olej napędowy - relacjonowała.
Wojskowy z tzw. Donieckiej Republiki Ludowej poradził kobiecie, żeby ta wyjechała z Tarasowki, dopóki jest jeszcze taka możliwość. - Gdzieś na tyły frontu, do miasta - powiedział.
Doniesienia o gwałtach, których rosyjskie wojska mają dopuszczać się na okupowanych terytoriach Ukrainy, pojawiają się od początku inwazji (24 lutego). - Gwałt to zbrodnia wojenna i narzędzie wojny wykorzystywane przez Rosjan w trakcie wojny na Ukrainie. Chociaż nie znamy jeszcze pełnego zakresu tych czynów, jest już jasne, że stanowi część rosyjskiego arsenału - napisała 3 kwietnia na Twitterze ambasador Wielkiej Brytanii na Ukrainie Melinda Simmons.