Przez ostatnich pięć lat czujnik mierzący emisję neutronów głęboko w gruzach elektrowni atomowej w Czarnobylu odnotowywał stopniowy wzrost aktywności. Póki co, nie wiadomo, co jest przyczyną rozgrzania zgliszczy elektrowni.
Niestety ze względu na to, że stopione serce reaktora znajduje się pod tonami gruzu i ciężkich betonowych płyt sprawia, że szczegółowe badania nad materiałem w celu znalezienia przyczyny i możliwych rozwiązań tego potencjalnego problemu są bardzo utrudnione.
Naukowcy z Instytutu Problemów Bezpieczeństwa Elektrowni Jądrowych (ISPNPP) w Kijowie nie są jeszcze w stanie określić, czy odnotowany wzrost liczby neutronów zwiastuje zbliżającą się katastrofę, czy też jest raczej burzą w szklance wody.
- Jest wiele niewiadomych, ale nie możemy wykluczyć możliwości wypadku – powiedział Maxim Saveliev z ISPNPP.
Zagrożenie istnieje, ale prawdopodobnie nie jest niebezpieczne
Emisja rośnie powoli, dlatego ryzyko zagrożeń w najbliższej przyszłości wydaje się niewielkie, a najgorsze scenariusze również są dalekie od skutków katastrofy z 1986 roku. Mimo to, biorąc pod uwagę kruchy stan zgliszczy dawnej elektrowni oraz fakt, że w jednym z pomieszczeń Czwartej Jednostki znajduje się około połowy oryginalnego paliwa reaktora, nawet niewielka eksplozja mogłaby rozsadzić radioaktywne odłamki na tyle daleko, że ich powstrzymanie stałoby się problemem.