Czteroletni chłopiec, którego, odłączono od aparatury podtrzymującej przy życiu, doświadczył cudu, żyje i ma się coraz lepiej. Sędzia, który wcześniej wydał zgodę na wstrzymanie leczenia, co miało pozwolić chłopcu umrzeć, teraz wycofał swoje postanowienie - poinformował brytyjski Daily Mail. „Jego przypadek potwierdza maksymę, że medycyna jest nauką niepewności i sztuką prawdopodobieństwa” – przyznał sędzia.
Chłopiec, urodził się z poważnymi wadami, przeszedł poważną infekcję mózgu, która wywołała dwa zawały serca, był podtrzymywany przy życiu przez maszyny od 2023 roku. Według lekarzy nie było dla niego szans.
Mimo to jego rodzice, nie godzili się na odłączenie syna od aparatury. Podczas procesu domagali się przeniesienia syna do wspieranego przez Watykan szpitala we Włoszech, który miał dalej leczyć dziecko.
Przegrali jednak sprawę w sądzie przeciwko szpitalowi King's College, który opiekował się chłopcem. Sędzia w brytyjskim Sądzie Najwyższym orzekł jednak, że "nie wolno nikogo zmuszać do życia". Zastrzegł przy tym, że "ciężar, jaki się z tym wiąże, znacznie przewyższa korzyści".
Wbrew diagnozom lekarzy i potwierdzonemu sądownie wstrzymaniu leczenia, dziecko w ciągu kilku miesięcy systematycznie wracało do zdrowia. Wreszcie mógł być też przewieziony do domu.
Według najnowszego raportu sędziego, chłopiec nie potrzebuje już cewnika, odżywianie odbywa się poprzez żyłę i oddycha normalnie – zrelacjonował Daily Mail.
Sędzia wycofał swoją zgodę na ograniczenie leczenia i stwierdził, że chłopiec „zaprzeczył wszelkim oczekiwaniom medycznym".Podobnie szpital przyznał, że nie wystąpiłby o wstrzymanie leczenia, gdyby chłopiec był w takim stanie, jak obecnie.
Źródło: niezalezna.pl, Daily Mail